Kiedy wstałam od razu zaczęłam miałam 3 nieodebrane połączenia, gdy oddzwoniłam okazało się, że był to Justin. Porozmawiałam z nim krótko, a następnie zeszłam na dół.
Już na schodach usłyszałam głośne odgłosy i stukanie.
Miranda prawdopodobnie sprzątała, ponieważ w ręce miała szmatkę do wycierania kurzy. Podeszłam do radia i ściszyłam muzykę. Szatynka od razu się odwróciła w moją stronę z przerażoną twarzą, ale po chwili malowała się tylko złość.
- Jas! - pisnęła - Puka się. - podniosła ręce do góry w bezradności.
- A myślisz, że co ja robiłam? - dziewczyna tylko westchnęła i po chwili na jej twarzy pojawił się uśmiech.
- Dobrze Cie widzieć wyspaną. - Tak, ostatnie noce miałam straszne. Podeszła do mnie. - Sprzątałam - zaśmiała się pokazując otoczenie wokół niej.
- Właśnie widzę. - także zachichotałam.
Odgarnęła różne rzeczy z kanapy i poklepała miejsce obok mnie.
- Pomożesz? - zapytała.
- Oczywiście! - od razu obydwie wzięłyśmy się do roboty.
Włączyłam muzykę i zaczęłam zamiatać podłogę poruszając biodrami jak Miranda wcześniej.
Dziewczyna zaśmiała się razem ze mną i zaczęła śpiewać.
"You know what to do with that big fat butt
Wiggle, wiggle, wiggle
Wiggle, wiggle, wiggle
Wiggle, wiggle, wiggle"
Właśnie za to ją kocham, mogę przy niej i z nią robić co tylko chcę. Jest wspaniała. Czuje się przy niej bardzo swobodnie. Jakbym ją znała od urodzenia.
Podeszłam do ściany pełnej napisów, pamiątek, obrazów. Zaczęłam wycierać kurze z półek i kiedy miałam podejść do ogromnego obrazu na lewej ścianie zerknęłam na napis wyryty przy oknie.
"Mówisz, że kochasz deszcz, a rozkładasz parasolkę kiedy zaczyna padać. Mówisz, że kochasz słońce, a chowasz się w cieniu, gdy zaczyna świecić. Mówisz, kochasz wiatr, a zamykasz okno, gdy zaczyna wiać. Właśnie dlatego boje się, kiedy mówisz, że mnie kochasz"
Cytat z naszej ulubionej książki. Miałyśmy wtedy 16 lat, postanowiliśmy poprosić jej rodziców o wyrycie tego napisu na tej ścianie. Ponieważ, kiedyś tu była kanapa, kanapa na której siedziałyśmy godzinami. I wtedy właśnie czytałyśmy, pisałyśmy pamiętniki, książki. To były wspaniałe czasy.
Uśmiechnęłam się na te wspomnienia.
Resztę dnia, spędziłam na dalszym sprzątaniu i reszty porządkach. Zadzwoniło parę osób pytając czy wszystko w porządku, ale to wszystko, w skrócie strasznie ciężki i nudny dzień.
Miranda zaprosiła wieczorem jeszcze grupkę naszych kumpeli. Od zawsze, kiedy się spotykałyśmy, kończyło się to nocnym alkoholem i nockami. Oczywiście głównym tematem byłam ja i Justin. Nigdy bym się nie spodziewała po nich takich słów "seksowny" "przystojny" "może u mnie zamieszkać" "chętnie bym się nim zaopiekowała" skierowanych do mojego... właściwie nadal nie wiem kim dla mnie jest. Ludzie oceniają innych po plotkach, wyglądzie. A czasem po prostu nie wiedzą, jaki człowiek jest wspaniały w środku. Nie znają go osobiście, ale myślą, że mają podstawy do oceniania ich. Nie wiem, jaki jest Justin, więc nigdy nie będę go oceniać.
Chciałabym kiedyś wyjść z mieszkania i zacząć od nowa, ale z drugiej strony nie wiem czy by coś się zmieniło... Musiałabym zacząć w innym miejscu z innymi osobami, wtedy może tak.
Z rozmyśleń wyciągnęła mnie Alice, mówiąc, że jest już siedemnasta. Wciągnęłam mocno powietrze, rozluźniając się.
Czas na mnie.
Mam się spotkać z Justinem.
Chciała bym być silna, odważna i obojętna do wszystkiego, ale jestem sobą, jestem taka jaka jestem i nie mogę niestety tego zmienić. Trzeba uwzględnić możliwość, że Bóg cię nie lubi. Możliwe, że Bóg nas nienawidzi, ale można też myśleć, że Bóg coś dla nas zaplanował. Tylko za cholerę nie wiem co, bo jakoś do tej pory przytrafiają mi się same nieszczęścia. Nie znam go bardzo, a ufam... tak jakby ufam, może nie jest odpowiednim człowiekiem. A jednak świeciła we mnie drwiąca iskierka nieokreślonej nadziei, która momentami sprawiała, że zapominałam o gorzkim smaku zgniłego szpiku świata. Mała, słaba iskierka, jedyna bariera między mną a autodestrukcją.
Może moje życie jest do bani, ale.... nadal czuję że mam dla kogoś żyć, tylko jeszcze nie wiem dla kogo....
Wysiadam z samochodu pożyczonego od Lily i kieruję się w stronę domu. Justin już stoi przy drzwiach, a ja wciskam ciche "hej" i włażę szybko.
- Strasznie zimno. - marudzę. Chłopak tylko chichocze i otula mnie swoimi ramionami.
- Cieszę się, że przyszłaś. - mruknął.
- Dlaczego miałabym nie?
- Nie wiem, po prostu... - odpowiada niezrozumiale i idzie w stronę kuchni.
- Chcesz coś do picia? - pyta.
- Nie dzięki, chciałam po prostu spędzić z tobą trochę czasu. - uśmiecham się.
Kiedy Justin ma do mnie podejść i mnie pocałować do domu otwierają się drzwi i wparowuje do nas Taylor.
- Cześć! - krzyczy radośnie.
- O nie... - jęczy chłopak naprzeciwko mnie.
I wtedy coś sobie uświadamiam.
Przypadkowe spotkanie jest czymś najmniej przypadkowym w naszym życiu, ci którzy pisują do siebie na liniowanym papierze, a smutkiem dzielą się razem. Zabierają z siebie wszystkie zmartwienia, kiedy tylko są koło siebie. Chodziliśmy nie szukając się, ale wiedząc, że chodzimy po to, żeby się znaleźć. Ciągle żyjemy od początku, i tak w kółko. Wszystko co zaczynamy, robimy zmienia nasze życie. Niestety, nie zawsze na dobre... Ta czynność zawsze sprowadza się do dwóch możliwości. Zacząć żyć lub zacząć umierać.
Nigdy bym nie przypuszczała, że zakocham się w bracie Taylor'a. Zabawne nie? Jak życie może nas pokierować. To po prostu niesamowite.
- Muszę tylko coś wziąć. - podnosi ręce w geście obronnym.
Spojrzałam na Justina i zauważyłam, że już siedzi rozwalony na sofie. Chciałam zabrać telefon z kanapy , lecz w tym samym czasie ciemnooki wstał i zderzył się ze mną. Przesunęłam się w prawą stronę, kiedy on w lewą. Nienawidzę takich sytuacji. Oboje próbując się wyminąć, wpadłam mu prosto swoimi ustami do jego.
Moje serce w tym momencie się zatrzymał.
Widać było, że chłopak też był zaskoczony. Co właśnie się stało? Odsunęłam się od niego jak najdalej tylko mogłam.
- O mój Boże, przepraszam. - szepnęłam panicznie, zakrywając usta dłonią. Chłopak przesunął dwoma palcami po górnej wardze i się skrzywił.
- Chyba krwawi mi warga... - zaśmiał się. - Jesteś kiepska w nieplanowanych pocałunkach. – powiedział, na co lekko go uderzyłam w ramię, ale także się zaśmiałam.
- Przepraszam... - powiedziałam ponownie.
- Lepiej tak dużo nie gadaj, tylko to napraw. - przybliżył się do mnie a ja już wiedziałam co mu chodzi po głowie.
Odwzajemniłam gest i przybliżyłam się na tyle żeby złączyć nasze usta razem. Oczywiście, że nam się nie udało. Taylor nagle wbiega z góry mówiąc, że znalazł "coś" Widać było po minie Justin'a, że ma ochotę się na niego rzucić.
- Co jest? - zapytał brunet.
- Nic kurwa idź już. - powiedział Justin przez zaciśnięte zęby. Chłopak jeszcze parę razy pytał, czy nie może zostać. Wiem, że robił nam na złość, bo ciągle się do mnie uśmiechał. Wkurzając tym także Justina. Nie wiecie nawet jak zareagował, kiedy mnie przytulił. Odciągnął gwałtownie chłopaka ode mnie krzycząc, żeby sobie znalazł własną dziewczynę. Nie wiem, czy Justin miał na myśli, że jestem jego dziewczyną czy po prostu "dziewczyna". To było bardzo trudne do rozgryzienia, sama nie wiedziałam, co się z nami działo. Nie wiedziałam na czym stoimy.
- Dobra stary, ja sobie tylko żartuje. - mówi Taylor śmiejąc się przerwami, za to twarz Justin'a była cała czerwona ze złości.
- Daj spokój nie widzisz, że wkurzasz tym Justin'a? - powiedziałam trochę podirytowana.
- A czy nie to miałem zamiar? - znowu się śmieje a ja wywracam oczami.
- Okej, okej, wychodzę... - mówi idąc do drzwi.
- A ja do toalety. - kierując się po schodach do łazienki, słyszę jak rozmawiają. Oni na prawdę powinni się leczyć, najpierw się biją a potem rozmawiają jakby nigdy nic.
Chciałam już odtworzyć drzwi, ale coś przykuło moją uwagę. A dokładniej ich rozmowa.
- Mam tylko na dzieje, że ona nie jest następną... - słyszę głos Taylor i zamieram. "Następną"?
Skreślam z informowanych:
@livibiebsxx
O Boże, jak mi się ten rozdział nie podoba.
Do tego dzisiaj szkoła!
Jak tam u was?
Mój plan jest chyba najgorszy jaki mógłby być, eh.
+ Dziękuję z 40 tys. wyświetleń!
+ Dziękuję z 40 tys. wyświetleń!
Świetny ♥
OdpowiedzUsuńBoże nienawidzę cię przerwać w takim momencie?! :O no wiesz :((( Ale i tak genialne <3 Czekam BARDZOOOO niecierpliwie na następny <3 :)
OdpowiedzUsuńSuper :D
OdpowiedzUsuńO kurcze..nastepna?mam nadzieję ze nie..świetny!
OdpowiedzUsuń@magda_nivanne
Super...czekam na następny
OdpowiedzUsuńŚwietny, czekam na wyjaśnienia ,,następnej" ;)
OdpowiedzUsuńkocham xx
OdpowiedzUsuń@PoliShSWaG_
Super
OdpowiedzUsuńŚwietny : ) .
OdpowiedzUsuńSUPER !!!! CZEKAM NA NEXT !!!! :-)
OdpowiedzUsuńRozdział boski.
OdpowiedzUsuńA ten przypadkowy pocałunek genialnie, to wymyśliłaś.
Mam nadzieję, że ta rozmowa nie doprowadzi do kolejnych kłótni.
Czekam na następny i weny życzę ♥♥♥
to było genialne! takie słodkie <3
OdpowiedzUsuńchcę więcej! <3
ej, ale niech oni się nie kłócą...... :(((
@saaalvame
boski ;) czekam na nn
OdpowiedzUsuńWOW!! Swietny rozdzial.. czekam na nastepny :) @Alex41789
OdpowiedzUsuńświetny ! dfghjhgf czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńO nie :o następną? :o czekam na next ! *.* /@_TommoKiss
OdpowiedzUsuńtroche gowniany ale nie jest zly ;)
OdpowiedzUsuńW takim momencie? ;D cudowny rozdział! Kocham to ! <33
OdpowiedzUsuńZ jakiej ksiązki jest ten cytat? ;)
OdpowiedzUsuńRozdział supi.
ask/@zzupaa
.
OdpowiedzUsuń