czwartek, 3 lipca 2014

Rozdział 9

Obudziłam się się w szpitalnym łóżku. Nie wiem ile tu "spałam", ale czuje jakby wieki minęły. Od razu odwróciłam wzrok w kierunku bruneta, siedział pochylony a twarz miał schowaną w rękach. Nie wiedziałam co się stało. Pamiętam jak zemdlałam, nic więcej.
- Co się stało? - zapytałam z lekką chrypką. Spojrzał na mnie z wielkimi oczyma, widocznie szczęśliwy.
- Jesteś. Myślałem, że się już nie obudzisz. - uśmiechnął się i ścisnął moją rękę.
- Ile tu już jestem? Wszystko mnie boli. - jęknęłam.
- 2 tygodnie. - westchnął.
- Ile? - Zrobiłam wielkie oczy, to nie możliwe - Dwa tygodnie! 
- Wiem, to trudne, bałem się już, że się nie obudzisz. - posmutniał.
- Ale jestem! - uśmiechnęłam się sztucznie, żeby go nie martwić.
- Chcesz coś zjeść, pić? 
- Chętnie, ale...sama sobie poradzę, wracaj do swoich obowiązków. - znowu ten sztuczny uśmiech. Nienawidzę siebie za to. Szybko uciekłam z pokoju, bo już chciał zacząć coś mówić. 
Szłam już w stronę bufetu, ale coś, a raczej ktoś mnie zatrzymał. Nadal tu jest, myślałam, że już sobie odpuścił. Wiele przez niego przeszłam, nie mam zamiaru do niego wracać. Zakończyłam ten rozdział, muszę być silna, a przynajmniej udawać. Kiedy zasieje się ziarno niepewności to prawie zawsze puści ono pędy. Luke ma u mnie już nawet owoce. Nie jest warty zaufania. 
- Odwal się. - powiedziałam nie patrząc na jego.
- Proszę....
- Wiesz co? Gdybyś mnie tu nie spotkał wcale byś mnie nie szukał, wcale by Ci nie zależało. I nie kłam że próbowałeś i walczyłeś o mnie, bo nie uwierzę.
Widzisz ja niestety posiadam wiele wad, np. kieruje się emocjami i przez to kiedyś dostane kopa. Szczególnie jeśli chodzi o takie sprawy jak miedzy nami.Ale plus jest jeden tej całej sytuacji...po raz pierwszy powiedziałam co czuje nic nie ukrywając. Tak, zależy mi na tobie Jasmine. - powiedział to z takimi wielkimi....emocjami. 
- Nie, miałeś swój czas. Nie mogę, nie umiem, rozumiesz? Nie potrafię. Nie dam rady znowu do tego wrócić, proszę odejć tak będzie lepiej, niż oboje mamy się męczyć. - powiedziałam to, tak powiedziałam. Musiałam. Z pod moich powiek wypłynęła łza, łza, która była ostatnia. 
Odechciało mi się już jedzenia, nie przełknę ani kęsa. Chciałabym zapomnieć, wymazać z pamięci, zacząć od nowa. Niestety, to niemożliwe. Muszę z tym żyć do ostatnich moich dni...
Wzięłam głęboki wdech. Znowu. Znowu tak pójdę i powiem "Wszystko w porządku" jak zawsze. Odpowiem tak za każdym razem, będę karmiła ich kłamstwem, a oni tego nie zauważą. A co najgorsze, że sama siebie oszukuję. Zaczynam dzienną rutynę z myślą, że wszystko jest w porządku, kiedy na prawdę .... jest do dupy. Boże, muszę to powiedzieć, a ty musisz tego wysłuchać. "Przepraszam" tak, przepraszam, że masz na świecie taką NIC jak ja. Przepraszam, ale obiecuję, wręcz przysięgam, że to się zmieni. Znikną. Zacznę od nowa i będę silna. Dla ciebie, bo już nikt inny mi nie został. 
Weszłam do sali, siedział tam, uśmiechnęłam się, choć tak na prawdę chciałam płakać. 
- Hej. - usiadłam na łóżku.
- Jak się czujesz? - i się zaczyna.
- Wszystko w porządku. - powiedziałam to tak....normalnie. Bo może to jest normalne? To jest cześć mojego życia.

Justin's POV

Uśmiechnęła się do mnie choć wiedziałem, że jest jej ciężko. A najgorsze jest to, że nie mogłem pomóc.
- Jeśli tego potrzebujesz porozmawiaj ze mną. - pocieszyłem ją.
- Będę pamiętać. - westchnąłem, nic tu nie zdziałam. Nagle usłyszałem ponownie jej głos.
- Opowiedz mi o sobie. Chcę cię poznać. 
- A co chcesz wiedzieć, nie mam za ciekawego życia. - zaśmiałem się.
- No dawaj. Jak tam twoja rodzina, przyjaciele..
- Nie mam przyjaciół, przynajmniej takich prawdziwych. A rodziców...też. Zginęli.
- Przepraszam, ja...
 - Nie nic nie szkodzi. Powiedziałem to, nie przejmuj się. - zapewniłem ją uśmiechem, nie chciałem żeby miała na głowie jeszcze moje zmartwienia. - W noc śmierci moich rodziców, zwiałem z rodzinnej kolacji i poszedłem na imprezę. Upiłem się, pojechali po mnie. Dlatego zginęli. Nasze czyny zmieniają rzeczywistość, ale musimy z tym żyć. Nie zmienię tego. Niestety. Każdy wybiera swoją własną drogę. Wartości i czyny określają kim jesteśmy. Od zawsze byłem uważany za tego..... bezmyślnego, głupiego, bezwartościowego. Bo taką wybrałem drogę, potem dorosłem. Wyjechałem, ludzie poznali mnie jako dorosłego mężczyznę, zmieniłem kierunek. Nie było łatwo, ale dałem radę. Ty też sobie poradzisz. - podniosłem jej podbródek i ucałowałem czoło. 
- Dziękuję. - powiedziała załamującym się głosem. - Po prostu jest mi trudno, nie mogę walczyć z moimi uczuciami, to mnie zabija.
Ale jeśli nie przyjmiesz do siebie uczuć, nie będziesz mogła zrobić kolejnej rzeczy.
- Wiem..
- Dobra ja spadam, mam jeszcze parę spraw do załatwienia. - wyszedem zamykając cicho drzwi.

Jasmine POV


I znowu sama, co ja mam tu robić. Nie lubię tego, muszę coś zrobić. Na pewno oni mnie nie powstrzymają. Szybko powędrowałam do wyjścia i nie uwierzycie kogo spotkałam. Moją kochaną mamusię.
- Kogo my tu widzimy. - założyłam ręce na klatkę piersiową. 
- Ja...p-przepraszam...
- Nie kończ, co wyrzucił Cie, znudziłaś mu się. No gadaj, śmiało, to nie zmieni tego, że teraz nie masz tylko córki ale także domu.
- Kochanie...
- Nie, skończ. Odpuść, jak już mówiłam to nie nie zmieni. - powiedziałam z pogardą i odeszłam. Czy ona myślała, że ją przyjmę i przytulę, powiem jak bardzo tęskniłam. Ona jest głupia czy głupia? Nie wierzę, że to moja rodzina. Jak mogła.
Minęłam szpital i park, wchodząc do tego samego baru co wcześniej. Dobrze wiedziałam, że spotkam tam mojego doktorka. Skłamał. Dawno skończył dyżur, i pewnie poszedł pić. 
- Dzień Dobry panie Bieber! - krzyknęłam wesoło. Odwrócił się do mnie z przerażoną miną. Bingo!
- C-co ty tu robisz? - widziałam w jego minie przerażenie.
- Przyszłam Cię odwiedzić. Nie jesteś zadowolony? - zrobiła, smutną minę. - Dobra, nie bój się tak, chciałam się tylko wyrwać. Mogę się przyłączyć?
- Nie! Zgupiałaś? - zaśmiałam się.
- Wyluzuj, dzisiaj jesteśmy tylko znajomymi. - westchnął zdenerwowany.
- Będę miał kiedyś przez ciebie kłopoty.
- Zapomnij...- uniosłam kieliszek i wypiłam. Dawno tego nie piłam.
- Raz jesteś zagubiona dziewczynką, a raz wściekłą kocicą, co z tobą? - zaśmiała się.
- "Wściekłą kocicą" Serio? - zaśmiałam się.
- No co? Miałem się rozluźnić, takie jest moje zdanie. 
- Okej, przynajmniej wiem co w tej chwili o mnie myślisz.
- To teraz ty, co o mnie sadzisz?
- Hmm, jesteś...fajny, czasem. Nie spodziewałam się, że będę miała takiego...seksownego lekarza. - tym razem zaśmiałam się tak, że nawet wylałam wódkę z kieliszka. Musiałam to powiedzieć. Widziałam jego chytry uśmiech i jak się wyprostował z wyższością. Faceci.
- Mmm, a więc tak. - zbliżył się do mnie, stykając nasze nosy. - nigdy nie sądziłem, że to powiem, ale wzajemnie. - uśmiechnęłam się jak głupia. Co ja robię? Odsunęłam się od niego i zamówiłam następną kolejkę.

*

Była chyba już północ, a ja nadal nie miałam zamiaru wracać do szpitala. Czuję się świetnie, tego mi była potrzeba a nie faszerowania się lekami. Właśnie tańczyłam w tłumie kiedy doszedł do mnie Justin. 
- Gdzie się nauczyłaś tak tańczyć? - widać, że był już trochę wstawiony.
- Tańczę jak każdy, nie wyolbrzymiaj, po za tym muszę już spadać. 
- Niee - przeciągnął ostatnią literkę. Objął mnie w pasie i schował nos w mojej szyi.
- Ile można pić. - zaśmiałam się. Jeszcze nigdy nie widziałam człowieka, który by pił tyle co on. Chciałam na chwilę zaczerpnąć świeżego powietrza. Podeszłam do drzwi, ale wpadłam na kogoś. Dzisiaj mam dziwny dzień..
- Przepraszam. - powiedziałam i chciałam już iść, ale zauważyłam coś dziwnego.
- Czekaj, znam Cię. - złapałam mężczyznę za ramię. Odwrócił się w moją stronę i ten widok zaparł mi dech w piersiach.
- Jasmine. - powiedział
- Taa - włożyłam ręce do kieszeni kurtki, nie widziałam go tyle czasu.
- Nie spodziewałem się, jak tam z Luke'em? Układa Ci się z swoim kochankiem. - prychnął.
- Przestań, jesteśmy już starsi, a zwłaszcza ty. Powinniśmy zapomnieć.
- Jak mogę zapomnieć? Pierwsza dziewczyna, która złamał mi serce. - zaśmialiśmy się oboje. Tak, za nim byłam z Luke'em byłam z Taylor'em . To było skomplikowane, w czasie naszego związku poznałam Luke i coś do niego poczułam, nie chciałam go zranić, ale ta głupia miłość do tego idioty wygrała. Żałuje, bo potem Luke złamał mi serce. Cóż, zwróciło mi się. 
- Co tu robisz? - zapytałam.
- Szukam brata, dawno go nie widziałem a mam sprawę. A ty?
- Jestem tu ze...znajomym, tak, tak można powiedzieć.
- Luke?
- Nie...to długa historia. Nie jesteśmy już od dawna razem. Może kiedyś Ci powiem.
- Okej, rozumiem. - pokiwał głową na zrozumienie. - Więc jesteś zajęta, czy mi pomożesz? Może go widziałaś, ja tu nie bywam.
- A jak wygląda?
- Szatyn, średniego wzrostu, muskularny, ma na imię Justin...
- Czekaj co?
- Co, co?
- Jak ma na imię?
- Justin, a co znasz?
- Przyszłam tu z Justinem, ale raczej to nie on. Nie ma brata.
- Ou, rozumiem, wiesz, nie jesteśmy w dobrych kontaktach. Nawet nie mamy tego samego nazwiska, może po prostu może się nie przyznał.
- Bieber? Ma na nazwisko Bieber?
- Tak! Wiedziałem, że to on, nie ma tutaj za wiele osób z imieniem Justin.
- Okej, zaprowadzę Cię. - westchnęłam rozczarowana. Miałam nadzieję, że to nie on, że mnie nie okłamała. Ale cóż...
Weszłam do klubu i pokierowałam się w miejsce gdzie był wcześniej. Tam zamiast jego samego była jeszcze dziewczyna.
Całowali się.
No tak, czemu mnie to nie dziwi? W ogóle dlaczego wiązałam z nim jakieś plany. Jestem głupia.
- Masz. - wskazałam w ich stronę.
- Oo i widzę, że trójkącik? - zaśmiała się. - Nie spodziewałem się tego po tobie panno Adams.
- Ona nie przyszła z nami, nie znam jej. - westchnęłam.
- Jak możesz nie znać jego żony? - Od razu spojrzałam na niego. Ona ma żonę? To nie możliwe, aż tak by mnie nie oszukał. Mówił, że nie ma rodziny. Nie rozumiem, po co kłamał.
- Czyli nie. - pokiwał głową. - Wiesz to tak..
- Nie tłumacz go, nie obchodzi mnie to już.
- To nie do końca była jego decyzja, rodzice ją bardzo lubili..
- Co? Macie rodziców?
- A co myślałaś, że bocian nas przyniósł. - zaśmiał się głośno. Okłamał mnie we wszytskim. Wszytko to było jedno wielkie kłamstwo. Szybko wyszłam z baru. Nie mogłam uwierzyć, płakałam przez takiego kretyna. On to spowodował. Nie wierzę.





Przepraszam za taką długą przerwę, wyjechałam.
Proszę komentujcie, to dla mnie ważne :)
Ugh, muszę się nauczyć pisać dłuższe rozdziały.
Życzę miłych wakacji! + twitter


Czytasz=Komentujesz


22 komentarze:

  1. Ależ się porobiło.Justin ciekawe w co gra? Super blog czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny rozdział :)
    @kidrawhzo

    OdpowiedzUsuń
  3. o cholera ..co on wyprawia ?! teraz to się pogubiłam..mam nadzieję, że jak najszybciej sie to wszystko wyjaśni
    oczywiście świetny:*
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jezu jaki swieyny :0000
    JA CHCE JUZ NN!!!! @ForallofJustin :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Tego się nie spodziewałam :o omnomnomnomnomno <3 czekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń
  7. ja pierdole, Justin! w co ty grasz człowieku?! :( biedna Jasmine, teraz znowu będzie załamana... :( głupi Bieber. wrrrr... ;________;
    chcę już kolejny, no.. <3

    @saaalvame

    OdpowiedzUsuń
  8. Albo mi się wydaje albo wszędzie myliły ci się końcówki co do ona/on. Źle mi się to czytało. Rozdział genialny ale mało ogarniałam. To moja wina czy tam serio są błędy? Jeśli nie ma to przepraszam :*

    OdpowiedzUsuń
  9. SUPER !!!! CZEKAM NA NEXT !!!! :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jejku!! Nie mogę doczekać się nn. ♥
    http://nevv-love-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział po prostu niesamowity! Wkurzyłam się na Justina, że jest tak kłamliwą świnią i po prostu najzwyczajniej w świecie ją oszukał. Nie zasłużyła sobie, na takie traktowanie tym bardziej, że w jej życiu wcale nie jest lekko. Głupi Bieber, ale mnie wkurwia. -.- A z drugiej strony, nie wiem dlaczego to zrobił, więc też nie mogę się tak bardzo gniewać. xd
    Tak wiem, jestem nudna, ale lubię sobie tak myśleć w komentarzu. :D
    Jesteś cudowna, uwielbiam Twojego bloga, bo jest inny. Twój styl pisania, jest taki uzależniający, ale pewnie to wiesz bardzo dobrze.
    Jesteś po prostu nie do opisania, masz niewyobrażalny talent, który na pewno kiedyś sprawi, że napiszesz książkę. :3
    Liczę na to. :3 Czekam na kolejny!
    ~ Drew.
    Ps. Dziękuję za polecenie mojego bloga. <3
    http://glow-in-your-eyes-enlighten-my-world.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Zajebisty <3 :)

    OdpowiedzUsuń
  13. O nie nie nie czemu on ją okłamał? Nie rozumiem nic już. Boski rozdział. Czekam na nn i weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetny ciekawe czy on żartował z tą żoną i rodzicami czy Justin ją okłamał

    OdpowiedzUsuń
  15. Wow! Nie spodziwałam się tego. Super :)

    OdpowiedzUsuń
  16. nie spodziewałam się takiej zmiany.. <3

    OdpowiedzUsuń
  17. Wlasnie przeczytalam wszystkie rozdzialy i o cholera jaki zwrot akcji ciekawe w czym jeszcze ja oklamal
    @believeyoucanx3

    OdpowiedzUsuń
  18. O kurde :0 /@_TommoKiss

    OdpowiedzUsuń
  19. Świetny rozdział, czekam na następny! :* / @sirbizzle

    OdpowiedzUsuń