niedziela, 13 lipca 2014

Rozdział 11


Wiele osób pyta o wygląd Jasmine. Wiem, że nie podałam zdjęcia, postaci, ani nic. Ale chciałam to wam zostawić. Ja wyobrażam sobie ją jako brunetkę. Wy możecie tak samo, albo nawet jako blondynkę. Wiem, że piszę "ciemnowłosa" Ale jeśli wolicie może to być w waszej wyobraźni ktoś całkiem inny. Chyba to, że ma na imię Jasmine Adams, ma 17 lat wystarczy. Wygląd zostawiam do waszej dyspozycji. Może ona wyglądać nawet jak dziewczyna z szablonu. To wasz wybór. Chyba, że na prawdę wam będzie ciężko i chcecie tą postać mogę jakąś wstawić, ale to napiszcie :)


_______________________________________


Deptałam po podłodze moimi bosymi stopami poszukując Justina. Podeszłam do blatu kuchennego, gdzie zastałam malutką różową karteczkę.


Wiesz, że mam pracę?

Spotkamy się w szpitalu...a po za tym będziesz się nieźle tłumaczyć :)

Fajnie, pewnie znowu będę miała pogawędkę z ordynatorem. Ruszyłam w stronę lodówki wyjmując parę produktów. Przygotowując posiłek, zauważyłam, że przy drzwiach leży koperta. Szybko do niej podbiegłam i wzięłam w dłonie. 


Spotkajmy się w barze....sam wiesz jakim <3

Mam ważną wiadomość.
Do zobaczenia kotku!
Twoja Jessica.

"Twoja Jessica" skądś kojarzę, prawdopodobnie to właśnie jego żona. Myślałam, że nie są już razem.. Eh, to takie skomplikowane. Ten pocałunek, noc.. Nie wiem sama co o tym myśleć. Nie wiem czy to coś znaczyło. Na pewno coś...tylko własnie, co. Wyobrażasz sobie związek z mężczyzną o 5 lat starszym. Niby nic ale ja jestem nastolatką a on dorosłym człowiekiem, do tego lekarzem.

Szybko przerwałam swoje rozmyślenia, wychodząc z domu. Dowiedziałam się, że klucze są w komodzie. Teraz czuję się jak jakiś bogacz. Zamykam tak luksusowe drzwi jakby ten dom był mój. Jestem taka głupia, pokręciłam głową z swojej naiwności.

.


Kiedy dotarłam do szpitala podbiegłam do Justina, który już był w mojej sali wyczekując na mnie. 

- Hej..- od razu rzucił się aby mnie pocałować, lecz ja się wycofała. Jeszcze za wcześnie. Ja nawet nie wiem co między nami jest.
- Przepraszam. - szepnęłam. - A tak po za tym dostałeś list od Jessicy. Chciała się z tobą spotkać w barze. 
- Um..
- Jezu, i do tego przepraszam, że go otworzyłam. Nie powinnam nie? Jaka ze...
- Nie, jest okej. Uspokój się. - zaśmiała się ze mnie. To musiało głupio wyglądać. - Jasmine, to co wczoraj.. - nie dokończył ponieważ ktoś wparował do sali z hukiem. 
- Boże Taylor. Co Ci? - wrzasnął chłopak.
- Twoja żona mnie wykończy, za wszelką cenę chce się z tobą spotkać. Weź coś zrób. - powiedział zdyszany. Spojrzałam na Justina ze złością. Tak, zamknięte sprawy, na pewno. Westchnęłam sfrustrowana. Szatyn tylko wzruszył ramionami i wyszedł z sali, do Jessicy. Super.
- Usiądź. - powiedział do Taylora, bo widać było że jest zmęczony.
- Nie dość, że poszedłem spać o 4 rano, to jeszcze musiałem przed tą hipokrytką uciekać - zaśmialiśmy się. To takie niesamowite, że znowu się spotykamy. Nigdy bym nie pomyślała, że nasze drogi znowu się zejdą.
- Jak tam? - zapytałam.
- Jak tam? Oh, dużo gadać. Musze zacząć od tego co było 2 lata temu. - uśmiechnął się.
- Tak, trochę minęło. - odwzajemniłam gest. - więc zaczynaj. - klasnęłam w ręce opierając się o ścianę nad łóżkiem. Chłopak uśmiechnął się i usiadł w tej samej pozycji co ja.
- Pod warunkiem, że ty opowiesz mi później o swoim żuciu. I bez tajemnic. - ostrzegł. Skinęłam głową z wielkim uśmiechem na twarzy. Brakowało mi takiej rozmowy, a tyle mam mu do powiedzenia.

*


- Żartujesz? - usłyszałam głos Taylora. Właśnie opowiadałam mu co wywinął Luke i był zadziwiony. - Nie wyglądał na takiego.. 

- Jak każdy człowiek, każdy ma jakąś tajemnice, która nie pasuje do niego i mało kto by się spodziewał. - powiedziała. 
Rozmawialiśmy już chyba z 2 godziny, a od 20 minut zaczęła ciągle myśleć o Justinie. Gdzie on się podziewa. Można powiedzieć, że się martwię. Ale bardziej boje się, że coś zajdzie między nim a jego żoną. To tak głupio brzmi "Jego żoną" To oczywiste, że coś może zajść. Byłam głupia i naiwna wierząc, że to koniec ich związku. Niby sama nie wiem co jest między nami, ale jednocześnie nie chcę, żeby było coś między nim a inną.
Nagle chłopak chciał wstać, lecz potknął się na łóżku i wpadł na mnie.
- Przepraszam - zaśmiał się i wstać. Kiedy się podniosłam zauważyłam Justina przy drzwiach.
- Widzę, że świetnie się bawicie. - warknął. Teraz jeszcze na mnie będzie zły. Świetnie.
Spojrzałam na niego spokojnie, ale on po chwili wyszedł z sali. Taylor spojrzał na mnie przepraszająco i także opuścił pokój. Westchnęłam. Chciałam iść do Justina ale on zrobił to pierwsze popychając mnie do tyłu.
- Co to miało być? 
- Co? Tylko rozmawialiśmy.
- Przestań pieprzyć. Leżał na ciebie.
- Przypadek.
- Przez przypadek prawie się pieprzyliście? - zaśmiał się gorzko.
- Przesadzasz - warknęłam. - Nawet jeśli, to co? Nie mogę. - chłopak spojrzał na mnie wściekle.
- Nie, no oczywiście może. Skacz z jednego chłopaka na drugiego. Tylko w tym jesteś dobra. - nie wierzę, że słyszę to z jego ust. 
- Sam się na to pisałeś. - zaśmiałam się.
- Ja? Ja się na nic nie pisałem. Tylko ma jedno pytanie. Miło by Ci było gdybym całował się z Jessicą?
- Już to zrobiłeś!
- Przed naszym pocałunkiem.
- Nic nie znaczącym. - wypaliłam, chociaż wcale tak nie myślałam. Spojrzał na mnie spokojnie, ale trochę smutno. 
- Zachowujesz się jak dziecko. - wybuchnął nagle. - Rozpieszczone dziecko. Myśl trochę racjonalniej, bież za siebie odpowiedzialność. Czas najwyższy!
- Bo ja jest jeszcze dzieckiem. Mam niecałe 18 lat. Nie dorosłam jeszcze do tego. - krzyknęłam załamującym się głosem. - nigdy nie wyobrażała sobie, że spotkam akurat ciebie i będę musiała tak szybko dorosnąć, że stracę tak szybko rodziców. - nie umiałam powstrzymywać łez. To była dla mnie za trudne, nie umiałam sobie już radzić.
- Wywijasz się swoimi problemami, smutkami. Ludzie niedługo zapomną i będą Cię traktować poważnie, nie jako nastolatkę, która straciła wszystko. - powiedział z poważną miną. Żadnego pocieszenia, uśmiechu. Czegoś, czego mi brakowało.
- Ale ja nie umiem. - szepnęłam.
- Miałaś rację. - westchnął. - Nie wiedziałem na co się piszę, to był błąd. - i wyszedł, wyszedł zabierając jakąś cząstkę mnie. Cząstkę, która miała nadzieję, że będzie miała w końcu beztroskie życie i sobie poradzi. Ale jednocześnie uświadomił mi jaka jestem w tej chwili beznadziejna. Słaba. Miał rację ludzie nie będą na mnie patrzeć jak na pokrzywdzoną przez los. Będą na mnie patrzeć jak na człowieka, będą mnie traktować jak każdego innego. A ja będę musiała się z tym zmierzyć, z czymś, z czym nie potrafię sobie poradzić. 
Nie potrafię dorosnąć.

*


Odkąd wyszedł Justin minęły 2 godziny. Dwie godziny płakania i zastanawiania się jaki sens ma moje życie. Teraz jeszcze musiałam do niego iść, musiał mnie zbadać, podobno niedługo mogę wyjść. I gdzie ja się podzieje?
Weszłam do gabinetu Justina. Teraz mojego lekarza, tylko. Nic nie mówił, nie odzywaliśmy się do siebie. Zrobił to co miał zrobić napisał coś na kartce i szperał w szufladzie.
- Będziesz musiała to zażywać 2 razy dziennie. - powiedział podając mi tabletki. - możliwe, że za 2 dni wyjdziesz. - nawet na mnie nie spojrzał, jakbym była dla niego obca.
- Teraz nie będziesz się do mnie odzywał? - zapytałam
- A mamy o czym rozmawiać?
- Nie ładnie odpowiadać pytaniem na pytanie. - uśmiechnęłam się złośliwie.
- Zaczynasz kłótnie... 
- Tak, bo to ja ją zaczęła. - prychnęłam.
- Wiesz, widzę, że jesteś taka wesoła, uśmiechnięta, pogodna...- chciał mnie wkurzyć i mu się udało. - powinni na ciebie mówić "słoneczko" - zaśmiał się - Tak! Słoneczko, idealnie pasuje.
- Możesz przestać?
- Nie, nie mogę. Doprowadzasz mnie do szału swoim niedojrzałym zachowaniem. Więc ja będę robić to samo.
- Wiesz, że nie robię tego specjalnie. - westchnęłam.
- Do widzenia słoneczko. - uśmiechnął się sztucznie podając mi leki. Wygonił mnie. Pozbył się jak obcego. Tak chce grać? Okej, też będę traktować go jak ona mnie. Też będę sprawiała mu przykrość. Sam tego chciał.
Weszłam do sali trzaskając drzwiami. Ten człowiek kiedyś doprowadzi mnie do nerwicy. 

*


Kiedy była już 22 chciałam iść do ordynatora, zapytać się czy mogę wyjść wcześniej. Wiem, że powinnam pytać mojego lekarza ale teraz to nie możliwe. Z resztą nawet by mi nie pozwolił. Na szczęście skończył już prace, więc go nie spotkam. 

W tym czasie zajrzałam przez okno na okolicę, do której chciałam wyjść. Chciałabym zaczerpnąć świeżego powietrza. Pamiętam jak tata uczył mnie jeździć na rowerze powtarzał mi "Spraw, aby każdy dzień miał szansę stać się najpiękniejszym dniem twojego życia" wtedy za wszelką cenę osiągałam wszystko co możliwe. Nawet nauczyłam się jeździć na rowerze. Może to głupie, ale wtedy to było wspaniała chwila. A teraz? Teraz robią sama sobie piekło z życia, ponieważ nie umiem sobie poradzić. Jak mam rozpoznać swoją drugą połowę? Nie bojąc się ryzyka. Ryzyka porażki, odrzucenia, rozczarowań. Nie mam pojęcia kim jest dla mnie Justin. Wiem, ze będę musiała się z tym zmierzyć. Ale jak na razie ja nawet nie jestem pewna swoich uczuć. Może powinnam to zakończyć? Tak, tak chyba będzie lepiej dla nas obojga.
Szybkim krokiem poszłam do gabinetu, żeby mieć to już za sobą.
Ale zamiast ordynatora spotkałam tam Justina całego pijanego. Albo gorzej, jeszcze nigdy go takiego nie widziałam. Przestraszyłam się.
Uśmiechnął się i zaczął do mnie podchodzić. Nie chciałam tego. Bałam się.
- Co już nawet się do mnie nie przytulisz? - zapytał ze śmiechem. 
- Justin co ty robisz? Wyrzucą Cię z pracy.
- Nie udawaj, ze Cię to obchodzi. - warknął, śmiejąc się. Co z nim?
Chciałam wyjść ale zostałam popchnięta na ścianę. Teraz byłam przerażona, oboje popełniliśmy błąd, nie znamy się, nie wiedzieliśmy na co się piszemy. Tak, to był błąd.
- Przestań - szepnęłam przerażona.
- Przestań?! Robisz mi nadzieję, uśmiechasz się, a ja jak idiota lecę do ciebie. Kiedy ty się mną tylko bawisz! - krzyknął. Nie wiedziałam co powiedzieć. Nie umiałam wydusić ani słowa.
Spojrzał na mnie, a z moich oczu leciały łzy. Łzy przerażenia. Nie widziałam czy mam się ruszyć czy uciec, czy stać tak jak teraz. Jego twarz złagodniała. 
- Wynoś się! - krzyknął nagle odsuwając się ode mnie.
- Justin...
- Powiedziałem wynoś się! - jego oczy się zaszkliły i poczerwieniały. - za nim coś Ci zrobię...
Wiedziałam, że nie mam innego wyjścia. Wyszłam. Tak to ma się właśnie kończyć? Inaczej sobie to wyobrażałam, jak zresztą wszystkie moje znajomości.
Wzięłam pospiesznie kurtkę i wyszłam z budynku, tak żeby nikt mnie nie zauważył. 
Szłam ciemny parkiem, aż wreszcie wyszłam na oświetlone latarniami uliczki. Byłam tam tylko ja, nikt tędy nie chodzi. Miałam dość zatłoczonych miast, chciałam odpocząć. Przymknęłam powieki i odchyliłam głowę do tyłu. Zaciągnęłam się mocno świeżym powietrzem i wypuściłam je ze świstem. 
Nagle zza uliczki wyszedł...koleś mojej matki. Co on tu robi?
- Hej Jasmine. - powiedział przekręcając głowę w bok i uśmiechając się.
- Czego pan chce? - zapytałam trochę poddenerwowana.
Naglę zza jego pleców wyszła jeszcze 3 mężczyzn, których nigdy w życiu nie widziałam.

To nie może się dobrze skończyć...



Dziękuję za komentarze pod poprzednim.

+ może po wakacjach, będziecie mieć nowe opowiadanie :)
( nie, nie kończę tego) 
Do zobaczenia.
Komentujcie! 
+przepraszam za błędy, nie sprawdziłam.



35 komentarzy:

  1. Genialny ! *.*
    Już nie mogę doczekać się nexta! <33

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam tyle pomysłów co bedzie w 12 czekam na niego!

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny <3 Czekam nn :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Super jak zawsze.Błędy każedemu się mogą wkraść chodź zwracaj na to troszkę więcej uwagi.Bo błędy rozpraszają czytanie.Czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie miałam czasu tego rozdziału już sprawdzać :)

      Usuń
  5. O MATKO! niech Justin zostanie jej bohaterem i uratuje ją. czekam nn z ogromną niecierpliwością
    @PoliShSWaG_

    OdpowiedzUsuń
  6. Uuu...czuje, że będzie źle..

    OdpowiedzUsuń
  7. asdfgqwe kurde kocham masz talenit do pisania i fajny pomysł z tym żeby każdy wyobraził sobie po swoiemu postać Jasmine
    niezły genialny najlepszy
    kocham kocham kocham <3
    @kocham_biebsa

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeju to wszystko takie pogmatwane. Dlatego dawaj nastepny hsgssbwgbwh

    OdpowiedzUsuń
  9. kurde niech oni już będą razem. :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Wow. Szkoda, że między Jas i Justinem jest tak źle. Współczuję Jasmine

    OdpowiedzUsuń
  11. Czego on chce?
    Niech Justin się weźmie w garść !!
    Masz talent kochana, czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  12. świetny rozdział :)
    nie mogę się już doczekać nn :d
    @kidrawhxo

    OdpowiedzUsuń
  13. sadfgh kocham to ffjb i cb ;) :D

    OdpowiedzUsuń
  14. ojc sie narobilo.
    no ale co tu duzo pisac jak zawsze rozdzial super.
    czekam na nastepny
    @aga_belieber

    OdpowiedzUsuń
  15. ej no :(
    ja chcę Jasmine i Justina razem, a nie osobno :(
    miało być tak pięknie, a wyszło jak zwykle... ale mam nadzieję, że niedługo się wszystko jakoś ułoży. <3

    @saaalvame

    OdpowiedzUsuń
  16. :o /@_TommoKiss

    OdpowiedzUsuń
  17. świetny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  18. świetny rozdział :)
    Moim zdaniem bohaterką powinna być dziewczyna z szablonu :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Boskie nie mogę się doczekać następnego , kocham to opowiadanie jest takie inne nie spotkałam wcześniej ff z podobną fabułą ♥ nie mogę się doczekać następnego ;**

    OdpowiedzUsuń
  20. Super rozdział, tylko czasami nie mogę się połapać kto mówi :))) Ale i tak to opowiadanie jest nieziemskie. Kocham i czekam na następny z niecierpliwością. xo :) :*

    OdpowiedzUsuń
  21. uuu dzieje sie. kocham ♥ mam nadzieje ze wszystko sie ulozy i beda razem :3

    OdpowiedzUsuń
  22. o kurcze..mam nadzieje ze nic jej nie bedzie.. rozdzial swietnie napisany :)
    @magda_nivnne

    OdpowiedzUsuń
  23. Jejkuuu nooo!! *0*
    Czekam na nn!
    A co do Jasmine ja bym wolała żebyś jednak wstawiła jej zdjęcie. Nie wiem dlaczego , ale wyobrażam sobie ją jako Bóg wie co. Nawet jako jednorożca xDD

    nevv-love-story.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  24. Świetny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Boże <3 dawaj szybko następny !

    OdpowiedzUsuń
  26. Dwa ostatnie rozdziały są świetne, z reszta tak jak każdy poprzedni i zapewne następny. Znakomite są kolejne wątki. Widać, że masz talent to pisania tego typu rzeczy. Gratuluję pomysłu na bloga i przede wszystkim weny. Karolina.

    OdpowiedzUsuń
  27. aaa omg świetny*.* nie no hallo i jak to się zakończy, justin pijany ją napadają omg;o pozdrawiam i do następnego xxx

    OdpowiedzUsuń
  28. dopiero teraz wpadłam na te opowiadanie, ale przeczytałam wszystkie rozdziały i cholera, to jest świetne *_* czekam na nn <3
    love-quintessence.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  29. Niesamowity. <3
    ~ Drew.
    http://glow-in-your-eyes-enlighten-my-world.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń