Nawet sam nie wiedziałem dlaczego całowałem się z Jessicą. Byłem trochę spity i tak dalej, nie wiedziałem co się dzieje. Dlaczego ona tu w ogóle jest? Wreszcie ktoś potrząsnął moim ramieniem, odwróciłem się i ujrzałem nikogo innego jak mojego brata.
- Co ty robisz? Myślałem, że sprawę z Jessicą masz już zamkniętą.
- Bo miałem. Nie jesteśmy już razem, to znaczy, jesteśmy małżeństwem, ale tylko w papierach.
- Przeszkadza Ci to? - zaśmiałem się, potykając o własne nogi.
- Twoja koleżanka właśnie wyszła.
- Co? Jaka... - Oł, chyba chodziło mu o Jasmine. Cholera. Przełknąłem głośno ślinę ze zdenerwowania.
- Nieważne, po co tu przyszedłeś?
- Wiesz, że dawno nie byłeś u rodziców? Martwią się o ciebie.
- Mówiłem Ci już, nie traktuję ich jako moją rodzinę. Mieli czas wcześniej.
- Potrzebują Cię...
- No własnie, a gdzie byli kiedy ja ich potrzebowałem? Co?
- Przepraszają, przecież wiesz...
- Nie obchodzi mnie to.
W tym momencie nie zauważyłem stopnia przy drzwiach i się przewróciłem. Kurwa. Właśnie to są minusy alkoholu. Taylor pomógł mi wstać i odprowadził do swojego samochodu.
- Miałeś z tym skończyć. - Znowu to samo, czy oni nie mogą zrozumieć, że ja wolę takie życie?
- Przestań - syknąłem.
Przez całą drogę nie odzywaliśmy się do siebie. I dobrze. Nie byłem chętny do rozmowy. A jak wiadomo, zacząłby pieprzyć o moim alkoholizmie.
- Wiesz... może spróbowałbyś jeszcze raz? - od razu wiedziałem o co mu chodzi... Nie ma mowy.
- Nie - powiedziałem stanowczo. To było dla mnie za ciężkie, poza tym teraz na pewno nie dałbym rady.
Właśnie byliśmy przed moim domem. Byłem zbyt zmęczony, na... na wszystko. Może nie powinienem tak postępować, ale to coś ciągnie mnie do alkoholu jak cholera. Nie umiem się powstrzymać. Jestem już nikim w swoich oczach. Mam tylko nadzieję, że pozostanę kimś w oczach innych.
Obudziłem się z wielkim bólem głowy. Następny minus alkoholu. Zresztą mógł bym ich wymieniać dziesiątki.
Usłyszałem dzwonek do drzwi przez co syknąłem. Jak nie mam co robić, to nikt nie chce przyjść, a jak ich nie potrzebuję, to tłumy. Zszedłem na dół i wziąłem szklankę wody z tabletką, po czym ponownie usłyszałem dzwonek do drzwi.
- Już idę! - Boże, jacy ludzie są upierdliwi.
Przed moim domem stała Jessica. Czego ona tu chce?
- Serio? Po co tu przyszłaś?
- Odwiedzić swojego męża, czy to jest dziwne?
- Tak, w naszym przypadku tak. - Denerwowała mnie jak nikt inny. Poznałem ją przez "rodziców", chociaż trzeba przyznać, w tamtym momencie mi się spodobała. A ślub był dużym błędem, długo ze sobą nie wytrzymaliśmy. Wracając do rodziców, to oni są tymi prawdziwymi, chociaż nie traktuję ich tak. Oddali mnie do adopcji, bo nie umieli się mną zaopiekować. Potem zostałem adoptowany i właśnie tamtych rodziców zawsze traktowałem jako prawdziwych, to oni byli przy mnie zawsze. Następnie urodził im się Taylor i chcieli także mnie odzyskać. Na marne.
Zauważyłem, że moja "żona" szuka czegoś w szafkach.
- Gdzie masz herbatę? - no tak, jak zawsze niekulturalna.
- Nie żeby coś, ale to nadal tylko mój dom, uważaj sobie.
- Jak zawsze arogancki - warknęła, podchodząc do mnie i zawiesiła swoje ręce na moim karku.
- Przestań - odepchnąłem ją. - Idę spać, a ty masz wyjść - powiedziałem, po czym powędrowałem na górę rzucając się z hukiem na łóżko. Nawet nie wiecie jak potrafi być upierdliwa.
Zanim poszedłem spać przypomniałemsobie coś, a raczej kogoś. Jasmine. Byłem ciekawy, czy wszystko z nią w porządku. Zamiast się położyć, wstałem i ogarnąłem się. Muszę to sprawdzić. Nie chce mi się, ale muszę. Byłbym idiotą zostawiając ją samą... a nie, ja już to zrobiłem. Jestem idiotą.
Dzisiaj musiałem jechać do pracy autobusem, ponieważ alkohol z organizmu tak szybko nie "paruje". Nie dość, że mam kaca, to do tego muszę prawie godzinę siedzieć w tłumie, a raczej stać. Najchętniej bym to wszystko rzucił.
Kiedy byłem na miejscu od razu pokierowałem się do sali Jasmine. Oby tam tylko była. Inteligentni ludzie są często zmuszani do picia, by bezkonfliktowo spędzać czas z idiotami. Kiedyś tak mi powiedziano. Błędem było, że posłuchałem. Alkohol mnie odstresowuje, ale także niszczy. Poznałem Jessicę w najodpowiedniejszym momencie. Pomogła mi wyjść z tego bagna. Jestem jej za to wdzięczny, ale mogłaby się już ogarnąć. Nie jesteśmy już razem, to koniec. Zresztą ona miała już tylu facetów, gdyby nadal coś do mnie czuła, nie byłaby z nimi. Muszę przyznać, że kiedyś może i ją kochałem. Ale moje uzależnienie wszystko zepsuło. Nikt nie wydaje się bardziej obcy niż ktoś, kogo się kiedyś kochało.
Wtedy właśnie ujrzałem Jasmine, siedziała na łóżku z pochyloną głową odwracając kartki książki. Wyglądała przepięknie. Wolałbym, żeby ona była jedynym moim problemem niż cała ta masa gówien. Wcale bym nie uciekał przed nią, ani nie próbował jej rozwiązać, bo jest idealna jaka jest. Próbuję o niej nie myśleć w ten sposób, jest moją pacjentką i do tego nastolatką. Ludzie mogliby sądzić, że uczucie pomiędzy takimi osobami nie jest prawdziwe, ale moje jest jak najbardziej. Nie mogę tego określić, ale jest duże, bo ciągnie mnie do niej bardziej niż do alkoholu. Może to złe określenie, ale każdy człowiek jest inny.
Wszedłem do sali i zapukałem w ścianę żeby mnie zauważyła.
- Hej - wydukałem zdenerwowany. Dziewczyna tylko prychnęła. - Posłuchaj...
- Nie mam zamiaru z tobą rozmawiać, czy ty w ogóle wiesz co to znaczy zaufanie? - od razu na mnie naskoczyła. - Albo prawda?
- Tak, wiem co zrobiłem. Przepraszam, po prostu pozwól mi wytłumaczyć. Proszę.
- Nie, jesteś tylko moim lekarzem, już nie obchodzi mnie twoje życie, skończyłam z tym. Nie będę już się w nic więcej angażować.
- Mogę to wytłumaczyć...
- Wyjdź, proszę Cię, wyjdź. Za dużo sobie pozwoliłeś, żeby teraz to naprawiać.
- Jasmine...
- Nie, proszę, wyjdź! - wrzasnęła. Myślałem, że to będzie łatwiejsze. Myliłem się.
I tak tego nie zostawię. Wyszedłem na hol i wybrałem numer Taylora. Nie chciałem, ale potrzebowałem jego pomocy.
- Siema, słuchaj, mógłbyś przyjechać po mnie do szpitala? Taka mała prośba.
- Okej... o co chodzi? Nie masz swojego auta? Poza tym, chyba masz wolne...
- Później wytłumaczę, po prostu przyjedź. - Odłożyłem telefon do kieszeni i znowu poszedłem do sali Jas. Kiedy mnie zobaczyła od razu pokręciła głową.
- Mówiłam Ci... - nie zdążyła dokończyć, ponieważ przerzuciłem ją sobie przez ramię. - Co ty do cholery robisz? - pisnęła.
- Zabieram cię stąd, nie widać?
- Puść mnie natychmiast albo zacznę krzyczeć. - Wyszedłem z sali i postawiłem ją na ziemi.
- Teraz będziesz słuchaną dziewczynką i pójdziesz ze mną.
- Nie ma...
- Jasmine! Mówiłem ci że dzisiaj nie, moi rodzice są w domu. Nie możemy - powiedziałem głośno, uśmiechając się w duchu. Żebyście widzieli jej minę...
- Co ty wyprawiasz? - szepnęła przerażona i zawstydzona. Wszystkie oczy były skierowane na nas.
- Nie nalegaj, w weekend. Obiecuję. Wiem, że chciałaś się zaba...
- Nie, nie. Dobra, idę z tobą tylko skończ. - Złapałem ją za rękę i wyprowadziłem z budynku, gdzie już czekał mój brat.
- Co on tu robi? - zapytała.
- Przyjechał po... czekaj, skąd ty go znasz? - zdziwiłem się.
Nie odpowiedziała, tylko razem ze mną wsiadła do samochodu. Czyli nie tylko ja mam coś do wyjaśnienia.
- Hej - powiedział mój brat do Jasmine. A ja?
- Hej - odpowiedziała szeptem. Coś jest nie tak.
Cała przejażdżka znowu w ciszy. Ciągle spoglądałem na dziewczynę, lecz ona nawet nie odwracała głowy w moją stronę.
To będzie trudna rozmowa.
Wszyscy wysiedliśmy równocześnie. Od razu podszedłem do ciemnowłosej. Weszliśmy do mojego domu, mój brat także, czego niezbyt chciałem, no ale cóż.
- Um, Jasmine idź do mojego pokoju, chyba pamiętasz gdzie. Poczekaj tam na mnie - powiedziałem, na co dziewczyna skinęła i ruszyła do góry.
- Stary co jest? - zaczął Taylor.
- Po prostu chciałem z nią porozmawiać, a nie miałem auta, bo... wiesz sam.
- Rozumiem, ale nie myślałem, że trzymasz się z nią aż tak blisko.
- Skąd ty w ogóle ją znasz?
- Myślę, że sama Ci to powie - uśmiechnął się i wyszedł.
Szybko ruszyłem do góry. Kiedy byłem już w swoim pokoju, nie było w nim Jasmine. Westchnąłem. Ona mnie kiedyś wykończy. Usłyszałem szelest w łazience. Dobrze, że nie uciekła. Ulżyło mi. Usiadłem na łóżku i zawołałem brunetkę.
- Więc od czego mam zacząć? - zapytałem.
- Czemu mi nie powiedziałeś prawdy?
- Powiedziałem, ale nie całą.... Nie mam rodziców, to znaczy biologicznych tak, owszem, ale nie traktuję ich jako rodziny. Dlatego uznaję, że moi rodzice nie żyją, bo nie żyją, ale oni mnie adoptowali a nie "zrobili" - zaśmiałem się. - Żona? No tak, nie chciałem o tym wspominać, nie jestem już z nią, jest żoną tylko na papierku.
- Czemu się z nią nie rozwiedziesz?
- To skomplikowane... Ten dom jest niby mój, ale kiedy się ożeniłem automatycznie został nasz, ona się wyprowadziła, ale powiedziała, że jeśli bierzemy rozwód nie zostawi tak tego. Więc stracę dom, dlatego mi się nie śpieszy z rozwodem.
- Rozumiem - westchnęła. - A dlaczego się rozstaliście?
- Um, okej. Chyba będę musiał ci to powiedzieć. Kiedy się z nią ożeniłem byłem zaszyty*. Tak jest, uzależniony od alkoholu. W pewnym momencie nie wytrzymałem i wyjąłem sobie ten lek, a potem... chyba sama wiesz. To długo by nie potrwało. - Kiedy podniosłem głowę zauważyłem jej minę. Była przerażona. Nie dziwię się jej.
- Czemu nie powiedziałeś, że jesteś alkoholikiem? - miała załamujący się głos.
- Przepraszam... - Dziewczyna szybkim krokiem wyszła z pokoju, a ja za nią.
Chciałem ją zatrzymać ale się rozmyśliłem. Musi ochłonąć.
Czułem się okropnie, mogłem jej powiedzieć wcześniej, nie byłoby takich problemów. Najwyżej od początku by za mną nie przepadała, a ja bym się do niej tak nie zbliżył.
W czasie kiedy nie było Jasmine ponownie przyszedł do mnie Taylor. Oglądaliśmy razem mecz, przy... nie piwie. Nie pozwolił mi. Czasem tak bardzo mam go dosyć.
- Powiesz mi wreszcie skąd ją znasz? - zapytałem, ponieważ dziewczyny nie zdążyłem zapytać.
- Kogo? Jas? Była kiedyś moją dziewczyną. - Wzruszył ramionami, a ja się zakrztusiłem sokiem. Tak, sokiem.
- Ilu ona miała tych chłopaków? - podniosłem głos. Myślałem, że ten cały Luke był ostatnim. Szatyn zaśmiał się z mojej reakcji.
- Ja byłem przed Luke'em jeśli o to Ci chodzi. - Nie spodziewałem się tego. Mój brat jest byłym mojej... to znaczy nie mojej, po prostu Jasmine. - Podoba Ci się? - zapytał.
- Um, nieważne.
- Wiesz, że dużo ryzykujesz, ona jest jeszcze młoda i niedoświadczona.
Od razu widziałem ten głupi uśmiech na twarzy Taylora. Idiota.
- Idiota - zaśmiałem się.
- Wiesz, że nie myślę o seksie?
- Nie żartuj. Ale poważnie... podoba Ci się? - spoważniał.
- Trochę, ale masz rację, to będzie trudne.
Bardzo trudne.
Byłem już strasznie zmęczony, a Taylor mnie dalej męczył. Na szczęście usłyszeliśmy w odpowiedniej chwili dzwonek do drzwi. Bałem się, że to Ona.
- Hej - szepnęła.
- To teraz to będzie tak niezręczne? - zapytałem.
- Wiem... po prostu to dla mnie ciężkie, okej?
- Rozumiem.
Zaprosiłem ją do środka, na co przytaknęła. Jak zawsze mój brat uśmiechnął się szeroko na jej widok. Bałem się, że coś więcej będzie między nimi.
- Właśnie rozmawialiśmy z Justinem o seksie, mówił, że jesteś dobra w łóżku - powiedział z poważną miną.
Co?
Nie mogłem uwierzyć, że to powiedział. Zabiję gnoja. Taylor nagle zaczął się śmiać. Pewnie z naszych min.
- Ty debilu - mruknąłem zły.
- Przepraszam, ale chyba powinieneś wiedzieć kto ją rozdziewiczył - mówił śmiejąc się i pokazując na siebie. - Jeszcze raz przepraszam - zaśmiał się i zaczął iść w stronę drzwi.
- Taylor - pisnęła Jasmine.
- Chciałem was tylko rozweselić - podniósł ręce w geście obronnym, gdy zauważył moją minę.
- Lepiej tu więcej nie przychodź, tak dla twojego dobra - powiedziałem. Gnój.
- Boże - szepnęła dziewczyna chowając głowę w poduszkę.
- Och, czyli już wiem, że nie jesteś dziewicą - zaśmiałem się głośno.
- Przestań! - krzyknęła i poleciała na górę.
- Co w tym wstydliwego? - powiedziałem do niej, kiedy wszedłem na górę.
Chciała wejść do łazienki, ale zagrodziłem jej drogę swoim ciałem.
- Justin... - westchnęła. Podeszła w prawo, potem w lewo, aż w końcu wpadła na mnie. Zaśmiała się w moją klatkę.
- To głupie - powiedziała.
- Co?
- My. Jesteś ode mnie dużo starszy, jesteś lekarzem. A ja jeszcze nie skończyłam szkoły. To jest głupie. - Może i miała rację, ale to nie zmieni tego, że nadal jesteśmy blisko siebie i nikomu to nie przeszkadza.
- A ja lubię robić głupie rzeczy - powiedziałem, po czym przysunąłem nasze twarze. Może to co robimy jest głupie. Będziemy się tym martwić później.
Dziewczyna złapała mnie za kark i i połączyła nasze usta.
I to nie był koniec, to był początek czegoś dobrego. Tylko nadal nie wiem czego.
Objąłem ją mocno w pasie i trochę uniosłem nad podłogą. Takich uczuć nigdy bym nie oddał, za żadne skarby. Możecie mówić, że jestem bezmyślny. W końcu ona jest nastolatką. Ale trzeba przyznać, takie nastolatki bardziej mnie kręcą niż dorosłe. Jestem chory...
- Co ty robisz? Myślałem, że sprawę z Jessicą masz już zamkniętą.
- Bo miałem. Nie jesteśmy już razem, to znaczy, jesteśmy małżeństwem, ale tylko w papierach.
- Przeszkadza Ci to? - zaśmiałem się, potykając o własne nogi.
- Twoja koleżanka właśnie wyszła.
- Co? Jaka... - Oł, chyba chodziło mu o Jasmine. Cholera. Przełknąłem głośno ślinę ze zdenerwowania.
- Nieważne, po co tu przyszedłeś?
- Wiesz, że dawno nie byłeś u rodziców? Martwią się o ciebie.
- Mówiłem Ci już, nie traktuję ich jako moją rodzinę. Mieli czas wcześniej.
- Potrzebują Cię...
- No własnie, a gdzie byli kiedy ja ich potrzebowałem? Co?
- Przepraszają, przecież wiesz...
- Nie obchodzi mnie to.
W tym momencie nie zauważyłem stopnia przy drzwiach i się przewróciłem. Kurwa. Właśnie to są minusy alkoholu. Taylor pomógł mi wstać i odprowadził do swojego samochodu.
- Miałeś z tym skończyć. - Znowu to samo, czy oni nie mogą zrozumieć, że ja wolę takie życie?
- Przestań - syknąłem.
Przez całą drogę nie odzywaliśmy się do siebie. I dobrze. Nie byłem chętny do rozmowy. A jak wiadomo, zacząłby pieprzyć o moim alkoholizmie.
- Wiesz... może spróbowałbyś jeszcze raz? - od razu wiedziałem o co mu chodzi... Nie ma mowy.
- Nie - powiedziałem stanowczo. To było dla mnie za ciężkie, poza tym teraz na pewno nie dałbym rady.
Właśnie byliśmy przed moim domem. Byłem zbyt zmęczony, na... na wszystko. Może nie powinienem tak postępować, ale to coś ciągnie mnie do alkoholu jak cholera. Nie umiem się powstrzymać. Jestem już nikim w swoich oczach. Mam tylko nadzieję, że pozostanę kimś w oczach innych.
*
Obudziłem się z wielkim bólem głowy. Następny minus alkoholu. Zresztą mógł bym ich wymieniać dziesiątki.
Usłyszałem dzwonek do drzwi przez co syknąłem. Jak nie mam co robić, to nikt nie chce przyjść, a jak ich nie potrzebuję, to tłumy. Zszedłem na dół i wziąłem szklankę wody z tabletką, po czym ponownie usłyszałem dzwonek do drzwi.
- Już idę! - Boże, jacy ludzie są upierdliwi.
Przed moim domem stała Jessica. Czego ona tu chce?
- Serio? Po co tu przyszłaś?
- Odwiedzić swojego męża, czy to jest dziwne?
- Tak, w naszym przypadku tak. - Denerwowała mnie jak nikt inny. Poznałem ją przez "rodziców", chociaż trzeba przyznać, w tamtym momencie mi się spodobała. A ślub był dużym błędem, długo ze sobą nie wytrzymaliśmy. Wracając do rodziców, to oni są tymi prawdziwymi, chociaż nie traktuję ich tak. Oddali mnie do adopcji, bo nie umieli się mną zaopiekować. Potem zostałem adoptowany i właśnie tamtych rodziców zawsze traktowałem jako prawdziwych, to oni byli przy mnie zawsze. Następnie urodził im się Taylor i chcieli także mnie odzyskać. Na marne.
Zauważyłem, że moja "żona" szuka czegoś w szafkach.
- Gdzie masz herbatę? - no tak, jak zawsze niekulturalna.
- Nie żeby coś, ale to nadal tylko mój dom, uważaj sobie.
- Jak zawsze arogancki - warknęła, podchodząc do mnie i zawiesiła swoje ręce na moim karku.
- Przestań - odepchnąłem ją. - Idę spać, a ty masz wyjść - powiedziałem, po czym powędrowałem na górę rzucając się z hukiem na łóżko. Nawet nie wiecie jak potrafi być upierdliwa.
Zanim poszedłem spać przypomniałemsobie coś, a raczej kogoś. Jasmine. Byłem ciekawy, czy wszystko z nią w porządku. Zamiast się położyć, wstałem i ogarnąłem się. Muszę to sprawdzić. Nie chce mi się, ale muszę. Byłbym idiotą zostawiając ją samą... a nie, ja już to zrobiłem. Jestem idiotą.
*
Dzisiaj musiałem jechać do pracy autobusem, ponieważ alkohol z organizmu tak szybko nie "paruje". Nie dość, że mam kaca, to do tego muszę prawie godzinę siedzieć w tłumie, a raczej stać. Najchętniej bym to wszystko rzucił.
Kiedy byłem na miejscu od razu pokierowałem się do sali Jasmine. Oby tam tylko była. Inteligentni ludzie są często zmuszani do picia, by bezkonfliktowo spędzać czas z idiotami. Kiedyś tak mi powiedziano. Błędem było, że posłuchałem. Alkohol mnie odstresowuje, ale także niszczy. Poznałem Jessicę w najodpowiedniejszym momencie. Pomogła mi wyjść z tego bagna. Jestem jej za to wdzięczny, ale mogłaby się już ogarnąć. Nie jesteśmy już razem, to koniec. Zresztą ona miała już tylu facetów, gdyby nadal coś do mnie czuła, nie byłaby z nimi. Muszę przyznać, że kiedyś może i ją kochałem. Ale moje uzależnienie wszystko zepsuło. Nikt nie wydaje się bardziej obcy niż ktoś, kogo się kiedyś kochało.
Wtedy właśnie ujrzałem Jasmine, siedziała na łóżku z pochyloną głową odwracając kartki książki. Wyglądała przepięknie. Wolałbym, żeby ona była jedynym moim problemem niż cała ta masa gówien. Wcale bym nie uciekał przed nią, ani nie próbował jej rozwiązać, bo jest idealna jaka jest. Próbuję o niej nie myśleć w ten sposób, jest moją pacjentką i do tego nastolatką. Ludzie mogliby sądzić, że uczucie pomiędzy takimi osobami nie jest prawdziwe, ale moje jest jak najbardziej. Nie mogę tego określić, ale jest duże, bo ciągnie mnie do niej bardziej niż do alkoholu. Może to złe określenie, ale każdy człowiek jest inny.
Wszedłem do sali i zapukałem w ścianę żeby mnie zauważyła.
- Hej - wydukałem zdenerwowany. Dziewczyna tylko prychnęła. - Posłuchaj...
- Nie mam zamiaru z tobą rozmawiać, czy ty w ogóle wiesz co to znaczy zaufanie? - od razu na mnie naskoczyła. - Albo prawda?
- Tak, wiem co zrobiłem. Przepraszam, po prostu pozwól mi wytłumaczyć. Proszę.
- Nie, jesteś tylko moim lekarzem, już nie obchodzi mnie twoje życie, skończyłam z tym. Nie będę już się w nic więcej angażować.
- Mogę to wytłumaczyć...
- Wyjdź, proszę Cię, wyjdź. Za dużo sobie pozwoliłeś, żeby teraz to naprawiać.
- Jasmine...
- Nie, proszę, wyjdź! - wrzasnęła. Myślałem, że to będzie łatwiejsze. Myliłem się.
I tak tego nie zostawię. Wyszedłem na hol i wybrałem numer Taylora. Nie chciałem, ale potrzebowałem jego pomocy.
- Siema, słuchaj, mógłbyś przyjechać po mnie do szpitala? Taka mała prośba.
- Okej... o co chodzi? Nie masz swojego auta? Poza tym, chyba masz wolne...
- Później wytłumaczę, po prostu przyjedź. - Odłożyłem telefon do kieszeni i znowu poszedłem do sali Jas. Kiedy mnie zobaczyła od razu pokręciła głową.
- Mówiłam Ci... - nie zdążyła dokończyć, ponieważ przerzuciłem ją sobie przez ramię. - Co ty do cholery robisz? - pisnęła.
- Zabieram cię stąd, nie widać?
- Puść mnie natychmiast albo zacznę krzyczeć. - Wyszedłem z sali i postawiłem ją na ziemi.
- Teraz będziesz słuchaną dziewczynką i pójdziesz ze mną.
- Nie ma...
- Jasmine! Mówiłem ci że dzisiaj nie, moi rodzice są w domu. Nie możemy - powiedziałem głośno, uśmiechając się w duchu. Żebyście widzieli jej minę...
- Co ty wyprawiasz? - szepnęła przerażona i zawstydzona. Wszystkie oczy były skierowane na nas.
- Nie nalegaj, w weekend. Obiecuję. Wiem, że chciałaś się zaba...
- Nie, nie. Dobra, idę z tobą tylko skończ. - Złapałem ją za rękę i wyprowadziłem z budynku, gdzie już czekał mój brat.
- Co on tu robi? - zapytała.
- Przyjechał po... czekaj, skąd ty go znasz? - zdziwiłem się.
Nie odpowiedziała, tylko razem ze mną wsiadła do samochodu. Czyli nie tylko ja mam coś do wyjaśnienia.
- Hej - powiedział mój brat do Jasmine. A ja?
- Hej - odpowiedziała szeptem. Coś jest nie tak.
Cała przejażdżka znowu w ciszy. Ciągle spoglądałem na dziewczynę, lecz ona nawet nie odwracała głowy w moją stronę.
To będzie trudna rozmowa.
Wszyscy wysiedliśmy równocześnie. Od razu podszedłem do ciemnowłosej. Weszliśmy do mojego domu, mój brat także, czego niezbyt chciałem, no ale cóż.
- Um, Jasmine idź do mojego pokoju, chyba pamiętasz gdzie. Poczekaj tam na mnie - powiedziałem, na co dziewczyna skinęła i ruszyła do góry.
- Stary co jest? - zaczął Taylor.
- Po prostu chciałem z nią porozmawiać, a nie miałem auta, bo... wiesz sam.
- Rozumiem, ale nie myślałem, że trzymasz się z nią aż tak blisko.
- Skąd ty w ogóle ją znasz?
- Myślę, że sama Ci to powie - uśmiechnął się i wyszedł.
Szybko ruszyłem do góry. Kiedy byłem już w swoim pokoju, nie było w nim Jasmine. Westchnąłem. Ona mnie kiedyś wykończy. Usłyszałem szelest w łazience. Dobrze, że nie uciekła. Ulżyło mi. Usiadłem na łóżku i zawołałem brunetkę.
- Więc od czego mam zacząć? - zapytałem.
- Czemu mi nie powiedziałeś prawdy?
- Powiedziałem, ale nie całą.... Nie mam rodziców, to znaczy biologicznych tak, owszem, ale nie traktuję ich jako rodziny. Dlatego uznaję, że moi rodzice nie żyją, bo nie żyją, ale oni mnie adoptowali a nie "zrobili" - zaśmiałem się. - Żona? No tak, nie chciałem o tym wspominać, nie jestem już z nią, jest żoną tylko na papierku.
- Czemu się z nią nie rozwiedziesz?
- To skomplikowane... Ten dom jest niby mój, ale kiedy się ożeniłem automatycznie został nasz, ona się wyprowadziła, ale powiedziała, że jeśli bierzemy rozwód nie zostawi tak tego. Więc stracę dom, dlatego mi się nie śpieszy z rozwodem.
- Rozumiem - westchnęła. - A dlaczego się rozstaliście?
- Um, okej. Chyba będę musiał ci to powiedzieć. Kiedy się z nią ożeniłem byłem zaszyty*. Tak jest, uzależniony od alkoholu. W pewnym momencie nie wytrzymałem i wyjąłem sobie ten lek, a potem... chyba sama wiesz. To długo by nie potrwało. - Kiedy podniosłem głowę zauważyłem jej minę. Była przerażona. Nie dziwię się jej.
- Czemu nie powiedziałeś, że jesteś alkoholikiem? - miała załamujący się głos.
- Przepraszam... - Dziewczyna szybkim krokiem wyszła z pokoju, a ja za nią.
Chciałem ją zatrzymać ale się rozmyśliłem. Musi ochłonąć.
Czułem się okropnie, mogłem jej powiedzieć wcześniej, nie byłoby takich problemów. Najwyżej od początku by za mną nie przepadała, a ja bym się do niej tak nie zbliżył.
*
W czasie kiedy nie było Jasmine ponownie przyszedł do mnie Taylor. Oglądaliśmy razem mecz, przy... nie piwie. Nie pozwolił mi. Czasem tak bardzo mam go dosyć.
- Powiesz mi wreszcie skąd ją znasz? - zapytałem, ponieważ dziewczyny nie zdążyłem zapytać.
- Kogo? Jas? Była kiedyś moją dziewczyną. - Wzruszył ramionami, a ja się zakrztusiłem sokiem. Tak, sokiem.
- Ilu ona miała tych chłopaków? - podniosłem głos. Myślałem, że ten cały Luke był ostatnim. Szatyn zaśmiał się z mojej reakcji.
- Ja byłem przed Luke'em jeśli o to Ci chodzi. - Nie spodziewałem się tego. Mój brat jest byłym mojej... to znaczy nie mojej, po prostu Jasmine. - Podoba Ci się? - zapytał.
- Um, nieważne.
- Wiesz, że dużo ryzykujesz, ona jest jeszcze młoda i niedoświadczona.
Od razu widziałem ten głupi uśmiech na twarzy Taylora. Idiota.
- Idiota - zaśmiałem się.
- Wiesz, że nie myślę o seksie?
- Nie żartuj. Ale poważnie... podoba Ci się? - spoważniał.
- Trochę, ale masz rację, to będzie trudne.
Bardzo trudne.
Byłem już strasznie zmęczony, a Taylor mnie dalej męczył. Na szczęście usłyszeliśmy w odpowiedniej chwili dzwonek do drzwi. Bałem się, że to Ona.
- Hej - szepnęła.
- To teraz to będzie tak niezręczne? - zapytałem.
- Wiem... po prostu to dla mnie ciężkie, okej?
- Rozumiem.
Zaprosiłem ją do środka, na co przytaknęła. Jak zawsze mój brat uśmiechnął się szeroko na jej widok. Bałem się, że coś więcej będzie między nimi.
- Właśnie rozmawialiśmy z Justinem o seksie, mówił, że jesteś dobra w łóżku - powiedział z poważną miną.
Co?
Nie mogłem uwierzyć, że to powiedział. Zabiję gnoja. Taylor nagle zaczął się śmiać. Pewnie z naszych min.
- Ty debilu - mruknąłem zły.
- Przepraszam, ale chyba powinieneś wiedzieć kto ją rozdziewiczył - mówił śmiejąc się i pokazując na siebie. - Jeszcze raz przepraszam - zaśmiał się i zaczął iść w stronę drzwi.
- Taylor - pisnęła Jasmine.
- Chciałem was tylko rozweselić - podniósł ręce w geście obronnym, gdy zauważył moją minę.
- Lepiej tu więcej nie przychodź, tak dla twojego dobra - powiedziałem. Gnój.
- Boże - szepnęła dziewczyna chowając głowę w poduszkę.
- Och, czyli już wiem, że nie jesteś dziewicą - zaśmiałem się głośno.
- Przestań! - krzyknęła i poleciała na górę.
- Co w tym wstydliwego? - powiedziałem do niej, kiedy wszedłem na górę.
Chciała wejść do łazienki, ale zagrodziłem jej drogę swoim ciałem.
- Justin... - westchnęła. Podeszła w prawo, potem w lewo, aż w końcu wpadła na mnie. Zaśmiała się w moją klatkę.
- To głupie - powiedziała.
- Co?
- My. Jesteś ode mnie dużo starszy, jesteś lekarzem. A ja jeszcze nie skończyłam szkoły. To jest głupie. - Może i miała rację, ale to nie zmieni tego, że nadal jesteśmy blisko siebie i nikomu to nie przeszkadza.
- A ja lubię robić głupie rzeczy - powiedziałem, po czym przysunąłem nasze twarze. Może to co robimy jest głupie. Będziemy się tym martwić później.
Dziewczyna złapała mnie za kark i i połączyła nasze usta.
I to nie był koniec, to był początek czegoś dobrego. Tylko nadal nie wiem czego.
Objąłem ją mocno w pasie i trochę uniosłem nad podłogą. Takich uczuć nigdy bym nie oddał, za żadne skarby. Możecie mówić, że jestem bezmyślny. W końcu ona jest nastolatką. Ale trzeba przyznać, takie nastolatki bardziej mnie kręcą niż dorosłe. Jestem chory...
* zaszyty - ma w sobie lek, który uniemożliwia picie alkoholu np. jeśli napijesz się podczas zaszycia, może to spowodować nawet śmierć.
Mam nadzieję, że się spodobał.
Mam nadzieję, że się spodobał.
Jak już wiecie, od was zależy kiedy pojawi się nowy, bo mam już napisany.
Nie będę wam wstawiać ile ma być komentarzy,
to wy zdecydujecie :)
Wiecie, że to tylko pocałunek?
Pocałunek przed dramą, eh.
to wy zdecydujecie :)
Wiecie, że to tylko pocałunek?
Pocałunek przed dramą, eh.
Kocham Was <3
Do następnego!
+ ask.fm/S_Wag
Znowu stworzyłam sondę, więc proszę zagłosujcie.
(mam nadzieję, że tym razem się nie zepsuje)
Znowu stworzyłam sondę, więc proszę zagłosujcie.
(mam nadzieję, że tym razem się nie zepsuje)
Czytasz=Komentujesz
świetny rozdział fjdkghdfs *-*
OdpowiedzUsuń@kidrawhxo
Jej pocalowali sie aaa hahaa wgl Taylor i Jas jeny masakra haha
OdpowiedzUsuń@believeyoucanx3
boski :)
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na następny ♡♥
OdpowiedzUsuńO MÓJ BOŻE, ONI SIĘ POCAŁOWALI!
OdpowiedzUsuńAEIGROGKEROHKOEKHOTHKOTR *-* <3
Uwielbiam Twój cholernie wspaniały talent, jesteś po prostu boska. <3
~ Drew.
http://glow-in-your-eyes-enlighten-my-world.blogspot.com/
Świetny rozdział, jak zwykle <3 chce kolejnyy ♥
OdpowiedzUsuńomfg cudowny rozdział!
OdpowiedzUsuńSupcio jak zawsze...Pocałowali się! Jak fajnie chodź boię się co tam dalej zaplanowałaś hehe czekam na następny!
OdpowiedzUsuńBoże cudowny rozdział. Nie moge doczekać się następnego.. :)))
OdpowiedzUsuńawwwww.... KOŃCÓWKA! <3
OdpowiedzUsuńale jaka - kurde - drama?! :( nie zgadzam się no! :( hahah
cudowny rozdział, czekam na dalszy ciąg :*
@saaalvame
Jaką dramą ?;0 niee xd czekam na next ! :) /@_TommoKiss
OdpowiedzUsuńkocham i czekam na więcej <3
OdpowiedzUsuń@PoliShSWaG_
Super, czekam na kolejny :) Całowali się po koniec ^^ @His_Lips69
OdpowiedzUsuńBoski!
OdpowiedzUsuńrozdział mega boski. Czekam z niecierpliwością na kolejny <3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :)
OdpowiedzUsuńJak to przed drama, eh nie rob mi tego:(
OdpowiedzUsuńALE PO ZATYM TO SWITNE!
@ForallofJustin
Nie tylko nie dramaa :C Jeju Super rozdział czekam na następny : >
OdpowiedzUsuńMmmmm boskie *-*
OdpowiedzUsuńOMG właśnie zaczęłam czytać twoje opowiadanie i sądzie że jest.....MEGA CUDOWNE!!! *.*Boże kocham je mam dużo ulubionych fanfiction ale to jest zdecydowanie NAJ NAJ NAJ!! Boże świetna historia i czekam na następny rozdział <3 Nie wytrzymam długo!!!
OdpowiedzUsuńŚwietne jest to opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńCzekam na NN :) :)
Jejkuuu!! ☺☺♥♥ Czekam na nn! *0*
OdpowiedzUsuńsuper :)
OdpowiedzUsuńP o c a ł o w a l i s i ę *o*
OdpowiedzUsuńNic dodać nic ująć..
Jak zwykle genialne :*
Czekam na NN kocie :3
Czekam
OdpowiedzUsuńgenialny rozdział
OdpowiedzUsuńnie rozumiem za bardzo stosunkow miedzy Justinem i Jasmine ale tak to jest swietne <3
OdpowiedzUsuńP.S. wydaje mi sie ze nie pisalas jak wyglada Jasmine moglabys jakos przyblizyc jej postac z wygladu?
czekam na nn
nie myślałam, że oni są aż tak blisko, nie wyglądało na to :D ale jest okey
OdpowiedzUsuń@magda_nivanne
Uuuu...całowali się :))
OdpowiedzUsuńGenialny, lubię taylora haha
awwwww ♥ swietny rozdzial czekam na next
OdpowiedzUsuńCudoo < 3 Chcę następny :)
OdpowiedzUsuńŚwietny tylko troszkę krótki :)
OdpowiedzUsuńPocałowali się *.*
OdpowiedzUsuńKocham to! Genialny rozdział! Jesteś niesamowita! :*
<33