Spojrzał na mnie, tymi oczyma jak kiedyś, mój brzuch zawirował. Tak, jak kiedyś...
Zaczął iść w moją stronę, przyglądając mi się dokładnie. Nie umiałam nic zrobić, zaczęłam odchodzić, stopniowo szybciej. Wiedziałam że on także przyspieszy. Aż wreszcie się stało. Złapał mnie za ramię, a przeze mnie przeszedł prąd, dziwny. Odwrócił mnie w swoją stronę i ze zdziwienia uchylił buzię.
- Becky? - szepnął.
- Tak...
- Nigdy nie przypuszczałem że Cię jeszcze spotkam. - powiedział, z wielkim entuzjazmem.
- No widzisz życie potrafi zaskakiwać - zaśmiałam się drętwo. - Co tu robisz? - zapytałam.
- Miley zachorowała. - Miley.... to jego córka, a to mój były chłopak. Chciało mi się płakać, właśnie w tej sekundzie zniszczyło mi się życie. Dowiedziała się, że zgwałcił jakąś dziewczynę na imprezie i do tego ona zaszła w ciążę. Bolałoby nie? Chłopak Ci się oświadcza a ty się dowiadujesz, że zrobił takie coś.... Słyszałam później, że ta dziewczyna zmarła. Była nastolatką, która korzystała z życia, ale nie do końca się zabezpieczała. Umarła na AIDS. Ich córka została z Luke'm. Tak, tak ma na imię. Pięknem co nie? Ugh, co ja wygaduję. Ogarnij się.
- Oh, przykro... - zniżyłam swoją głowę i popatrzyłam na buty.
- Wiesz, może gdzieś usiądziemy? - uśmiechnął się, ten uśmiech. Aż bolał, strasznie. Nie chcę wracać do tego co było. Zaczęłam wszystko od początku i nie chcę tego niszczyć.
- Nie mogę, muszę iść .....na badania. - wymyśliłam i szybko go wyminęłam. Mam nadzieję, że nie spotkam go więcej. Przeprowadziłam się z rodzicami z jego powodu. Nie spodziewałam się tego.
*
Na korytarzu panował chaos, pewnie kogoś przywieźli. No ale bez przesady. Pielęgniarka krzyczał szybciej, kiedy lekarz krzyknął "Z nim wszystko w porządku". Mimowolnie zaczęłam się śmiać, wszyscy panikowali, kiedy pacjent był "żywy". Idioci. Z ciekawości wyjrzałam za drzwi. Zauważyłam lekarza wchodzącego do sali, gdzie leży, pewnie pacjent. Chyba mnie zauważył, spojrzał na mnie, podszedł.
- Witaj, Jasmine. Jak widzisz pan Bieber nie będzie mógł teraz tobą się opiekować, więc jeśli coś się stanie, kieruj się do mnie. - uśmiechnął się do mnie. Dlaczego nie może?
- Co mu się stało? - zapytałam, trochę się bałam.
- Nie widziałaś? Miał wypadek. Obrażeni nie są duże. Ale może być trochę obolały, i....mieć małe problemy. - powiedział z widoczny grymasem na twarzy. Co? To on miał ten wypadek, Boże, aż w żołądku mi się przewróciło.
- Jakie problemy...?
- To...nie ważne. - westchnął.
- Dobrze, mogę do niego iść?
- Tak, oczywiście.
Powędrowałam szybkim krokiem do sali, na końcu korytarza. Nie mogłam racjonalnie myśleć. Dobrze, że mu się nic nie stało. Sama nie wiem, dlaczego się o niego martwię. Otworzyłam drzwi od sali i zauważyłam chłopaka, siedzącego na skraju łóżka, zakrywającego twarz dłońmi. Kiedy usłyszał szelest, odwrócił się w moją stronę. Podeszłam powoli i stanęłam koło niego.
- Co się stało? - zapytałam cicho, jakbym się bała.
- Nic....
- Proszę Cię, przecież nie jestem głupia. - zdenerwowałam się, wszyscy traktują mnie jak dzieciaka.
- Miałem wypadek, jak widać. - westchnął
- Widzę, ale dlaczego?
- Ja... um, Jasmine, wolę nie mówić. Jestem twoim lekarzem, nie powinienem.
- Powinieneś, przepraszam, powinien pan. - podkreśliłam ostatnie słowo, trochę się zapomniałam. To mój lekarz.
- Nic nie szkodzi - uśmiechnął się blado.
- Więc? - popatrzył na mnie i widać było złość zmieszaną ze smutkiem.
- Byłem pijany. - wypowiedział szybko, zatkało mnie, nie spodziewałam się. Jest doktorem, a pije, kiedy ma jechać do pracy. Wydaje mi się, że to nie wszystko, co ukrywa, ale nie będę naciskać. Nie jest moim znajomym, ani przyjacielem, żeby mi się zwierzać.
Po prostu wyszłam z sali i wróciłam do siebie. Położyłam się na łóżku i spojrzałam na sufit. Tradycyjnie. Nie wiedziałam, co myśleć, to było zbyt skomplikowane. Kiedyś, przed moją pierwszą randką, dawno temu, mój tata mówił mi: „Obyś nigdy nie wrzeszczała. Wrzeszczą albo ludzie z natury źli, albo doprowadzeni do ostateczności”. Jak się okazało, ja zawsze wrzeszczałam-wewnętrznie. A dopiero od niedawna krzyczę i ciałem. Tylko nie ze złości, raczej z bezradności. Chociaż podczas tej randki, teraz żałuję, że nie krzyczałam. Przydało by się, nie doprowadziłoby to nas do takiego punktu...
" - Usiądziesz...yyy... to znaczy, wiesz... - zaczął się jąkać, wiedziałam, że ma dobre intencje, ale nie zawsze mu to wychodziło. Był strasznie słodki.
- Spokojnie, nie musimy siadać, ani nic, co robią Ci wszyscy ludzie. - uśmiechnęłam się, nigdy nie lubiłam tych typowych randek.
- Więc, przejdziemy się? - zapytał z uśmiechem, był on najpiękniejszy na świecie, oddałabym dla niego wszystko. Dosłownie.
- Za chwilę będzie zachód słońca, obejrzymy? - uśmiech nie schodził mu z twarzy. Chodziliśmy po plaży. Niebo było piękne, w oddali były odcienie różu.
- Jeśli akurat trafimy na to - zaśmiałam się, jestem pechowcem, gdziekolwiek pójdę, wszystko spieprzę.
- Na pewno na nas zaczeka. - powiedział i popatrzył się na mnie ukosem. Wiedziałam, że coś kombinuje. Przerzucił mnie sobie przez ramię i zaczął biec do wody. Głośno pisnęłam, ponieważ było to gwałtowne, lecz prawdziwym powodem było to, że boję się wody. Dlaczego teraz nie panikowałam, byłam w ramionach człowieka najważniejszego dla mnie na cały świecie. Tak, bardzo go kochałam..."
Miałam wtedy 16 lat, można powiedzieć, że byłam głupia. Ale ja wiem, że to była miłość. Niestety nigdy jej nie zapomnę, a zwłaszcza końca tej bajki. Po moim policzku spłynęła samotna łza. Nigdy bym się nie spodziewała, że on wróci. Jak już mówiłam moje życie jest przeciw mnie....
.
Wyszłam na korytarz, porozmawiać z panem Bieber'em. Brakowało mi kogoś do rozmowy, a on był tu najbliższą mi osobą. Po drodze, spotkałam jeszcze pielęgniarkę z kopertą w ręku, szła w moim kierunku.
- Dobry wieczór, mam dla pani przesyłkę - uśmiechnęła się. Odwzajemniłam gest i wzięłąm do ręki kopertę, była w niej kartka. Usiadłam na krześle i spokojnie przeczytałam, był to niestety błąd.
" Przepraszam, kochanie. Musiałam to zrobić...
Przepraszam, wiem, że jesteś silną dziewczynką i sobie poradzisz "
Nie mogłam w to uwierzyć, wyjechała. Zgniotłam papierek i wyrzuciłam go z hukiem do śmietnika. Jak, kurwa mogła to zrobić? Jak? Nienawidzę jej, przysięgam. Nienawidzę!
Kierowałam się tylko do jednej osoby. Tylko on mógł mi teraz pomóc. Zauważyłam, jak stał oparty o ścianę. Chciałam go przytulić, cokolwiek. Pragnęłam tego. Niestety jak zawsze się rozczarowałam. Kiedy popatrzała na mnie, widać było, że mnie tu nie chciał.
- Kto to? - pisnęła blondynka koło niego. No tak, jest zajęty.
- Ona? Nie, to nic, tylko pacjentka. - powiedział, zażenowany, wstydził się mnie? Dupek.
- Jasmine, jeśli czegoś chcesz miałaś iść do... - przerwałam mu.
- Tak, tak, wiem.
- Skoro wiesz to po co tu jesteś? - zapytał złośliwie, jakby chciał się mnie pozbyć. To zabolało, bardzo. Nikt mnie nie chce. Szybkim krokiem odeszłam od nich, nie mogłam powstrzymywać już łez. Wybiegłam ze szpitala, nie obchodziło mnie, że padał deszcz, czy grzmiało. Było mi już wszystko jedno.
Nikt mnie nie chce...
Przepraszam za taką długą przerwę, ale miałam dużo poprawek.
Liczba komentarzy spadła, ale oczywiście dziękuję i za te.
W zaledwie paru dni w ankiecie zagłosowało ponad 60 osób, proszę niech każdy napisze cokolwiek.
To dla mnie bardzo ważne :)
+jeśli mi nie napiszecie, że zmieniliście usher to usunę z info.
Czytasz=Komentujesz
+ zapraszam ask.fm/S_Wag
Liczba komentarzy spadła, ale oczywiście dziękuję i za te.
W zaledwie paru dni w ankiecie zagłosowało ponad 60 osób, proszę niech każdy napisze cokolwiek.
To dla mnie bardzo ważne :)
+jeśli mi nie napiszecie, że zmieniliście usher to usunę z info.
Czytasz=Komentujesz
+ zapraszam ask.fm/S_Wag
Jejku, ale się dzieje. Kurde, mam nadzieję że Justin wróci do szpitala jako lekarz po tym wypadku. Szkoda, że nie wyszło jej to jak chciała pod koniec przytulić się do Justina :( Czekam na kolejny @His_Lips69
OdpowiedzUsuńświetny :) czekam na nn
OdpowiedzUsuńJustin, idioto, ona cię potrzebowała w tym momencie! :(((((( zabić to mało. ;___; no, ale cóż... :( cudny rozdział <3 mam nadzieję, że Jasmine nic się nie stanie. :(
OdpowiedzUsuń@saaalvame
Świetnyyy rozdział ♥ i końcówka :(( z niecierpliwością czekam na nn :*
OdpowiedzUsuńgenialny i nie mogę doczekać się next :D @kocham_biebsa
OdpowiedzUsuńŚwietny, po prostu cudo. Czekam na nn
OdpowiedzUsuńjezu, ale idiota!
OdpowiedzUsuńświetny rozdział ;)
nie mogę się już doczekać nn <3
ps. @kidrawhxo xd
UsuńJejku jest cudowny. Strasznie nie mogę się doczekać następnego rozdziału. :) Co będzie dalej... xD
OdpowiedzUsuńAww kolejny prosem ♡
OdpowiedzUsuńJeju płaczę :'( to takie straszne, a Bieber jest strasznym dupkiem! Agrr już go nie lubię (w opowiadaniu) ale tego bloga kocham <3
OdpowiedzUsuńomomomomomom...powiem tak akcja się tak rozkręca,. że jeju...czekam na NN <3
OdpowiedzUsuńZakochałam się już w tym opowiadaniu a to dopiero początek proszę proszę proszę tak bardzo dodaj jak najszybciej nowy nie trzymaj nas tak długo. Proszę dodaj
OdpowiedzUsuńżyczę weny :)))
Urwać w takim miejscu, no wiesz! Mam tylko nadzieję że Jasmine nie zrobi nic głupiego. Czekam na kolejny <3
OdpowiedzUsuńw takim miejscu......:(
OdpowiedzUsuńGenialny! :) xx @xxhemmings69
OdpowiedzUsuńJeju nie jak to tak smutno :c Justin ty dupku jak mogłeś ugh xd
OdpowiedzUsuńOczy mi sie poca ..
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział. Czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńcudowny ! ..ale ughh..a mnie Justin zdenerwował ... te jego zachowanie..ughh..mam nadzieję, że szybko mu się oczka otworzą
OdpowiedzUsuń@magda_nivanne
Dobrze że Justin żyje ale zdenerwował mnie na końcu. Ciekawy koniec. Czekam na następny xx
OdpowiedzUsuńJejku cudowny szkoda że tak jakoś szybko przeczytałam
OdpowiedzUsuńA wg to jak można kończyć w takich momentach
Teraz muszę czekać na nn mam nadzieję że w weekend albo nawet wcześniej dodasz chodź wiem że to nie takie łatwe
A zachowanie Justina można skomentować- co za chuj x D.
Ale się zdenerwowałam na końcu. Ona takie rzeczy przeżywa a tu takie zachowanie. Rozdział cudowny, ale to nic nowego. Kocham i weny życzę :)
OdpowiedzUsuńhttp://person-who-changed-my-life.blogspot.com/
Biedna :(
OdpowiedzUsuńTo jest takie cudowne :)) czekam nn <3
Tak cholernie podoba mi się ta fabuła.. Wszystko jest w niej idealne. Problemy ludzi, z którymi dziennie się spotykają.. Bohaterowie i ich odczucia, oraz ciągi wydarzeń, które noszą za sobą konsekwencję.
OdpowiedzUsuńNaprawdę, w życiu nie wpadłabym na tak dobry pomysł! Jesteś genialna.
Zrobiło mi się smutno, gdy doktorek (-.-) odrzucił Jasmine, na końcu rozdziału. To niesprawiedliwe. Niczym sobie na takie zachowanie nie zapracowała, w dodatku.. Ona potrzebowała tylko wsparcia.
Mam nadzieję, że Bieber ją przeprosi.
Rozdział niesamowity, tak, jak Ty! :) Czekam na kolejny z niecierpliwością :D <3
~ Drew.
xxx
http://glow-in-your-eyes-enlighten-my-world.blogspot.com/
http://angelsdonotdieyet.blogspot.com/
Omg :"( świetny rozdział xx
OdpowiedzUsuńsuper :D
OdpowiedzUsuńświetnie piszesz !
OdpowiedzUsuńmasz talent i nie zanudzasz ;)
jesteś świetna
@BelieberLenka4
Jejku smutna Jasmine :( Świetny rozdział ale nadal nie mogę uwierzyć że jej mama ją zostawiła...Suka :) Masz talent i po prostu pisz dalej bo ja to na pewno będę czytać ♥ ~ werka850 ask
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ❤ czekam na następny ❤ @SmileJustin313
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJejku, jak mi szkoda Jasmine. Nie wierzę, że Justin tak się do niej odezwał. Co mu strzeliło do głowy i kim jest ta blondyna. Uhh, wkurzyłam się na niego. Nagle Jasmine się wszystko zawaliło. :( Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością xo
OdpowiedzUsuńbiedna Jasmine ;(
OdpowiedzUsuńJezusie GENIALNY! Czekam na 6 który mam nadziej się szybko pojawi ;D xx
OdpowiedzUsuńNie samowity rozdział <3 <3
OdpowiedzUsuń;c
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Jasmine, a Justin to dupek. Mam nadzieje, że teraz będzie się martwił i pójdzie ją szukać czy coś. Czekam na 6 <3
OdpowiedzUsuńCudowny <3 chce nastepny <3
OdpowiedzUsuńJejuu :c
OdpowiedzUsuń.
OdpowiedzUsuńCzemu? :c
OdpowiedzUsuń