środa, 4 czerwca 2014

Rozdział 7


 Siedziałam właśnie w kuchni pana Bieber'a - szpitalnej oczywiście. Nie chcę żebyście sobie pomyśleli, że jestem u niego. Powiedział, że jeśli nie jest mi wygodnie na publicznej stołówce mogę jeść u niego. On tymczasem jest na dyżurze. Posmarowałam tosty masłem, nalałam do filiżanki kawę i pokroiłam pomidora. Dawno nie jadłam takich pyszności. Upiłam łyka napoju i rozkoszowałam się jedzeniem. W lodówce była jeszcze nutella, grzechem by było gdybym nie skubnęła, musiałam spróbować. Kiedy skończyłam wyszłam na tyły parku szpitala, ciągle się tam wymykam. Nie pozwalają tam często wychodzić, bo łatwo uciec. Ten park jest idealnym miejscem by odciąć się głośnego i szybkiego życia w mieście. Soczysta zieleń liści przynosi ukojenie a panująca wokół cisza-spokój. Między drzewami wija się wąskie ścieżki. Idąc plątanina dróżek ma sie wrażenie, że jest sie w wielkim, zielonym labiryncie pełnym śpiewających ptaków. Tak łatwo zapomina się że to tylko park a nie magiczny las wprost z baśni. Wokół unosi się zapach akacji, azalii i rododendronów. Kolorowe kwiaty otulają pnie drzew, biegną gromadami wzdłuż ścieżek. Ich żywe barwy i zieleń drzew, wraz z brązem ziemi i błękitem nieba tworzą cudowną mozaikę cieszącą oko każdego kto znajdzie się w parku. Pośrodku rozległego parku znajduje się ogromna fontanna, tryskająca wodą na cztery strony świata. Jest znanym miejscem spotkań a także chłodnym ukojeniem dla wszystkich zmęczonych parnym, letnim powietrzem. Lubię tu przebywać. Rzadko kogo tu spotykam, a lubię pobyć sama.

Nagle zobaczyłam, że przy drzewie widać sylwetkę mężczyzny a do tego skądś ją kojarzyłam. Obrócił się do mnie przodem i uśmiechnął szeroko. Luke.
- Hej. - powiedział i zbliżył się.
- Hej. - mruknęłam.
- Nie dokończyliśmy wczorajszej rozmowy, orze tego...doktorka - ostatnie słowo powiedział z pogardą i prychnął
- Nie rozumiem. 
- Po prostu przychodzi w nieodpowiednich momentach i mnie drażni - na jego twarz wkradł się grymas. 
- Oh, jaka szkoda, masz pecha. - podskoczyłam na głos tuż obok mnie. Justin stał koło nas z cwaniackim uśmiechem a równocześnie złością w oczach. Luke prychnął. Nie jest dobrze.
- Czego pan znowu chce? - zapytał brunet z wściekłością.
- Jasmine nie powinna tu przebywać, zwłaszcza z tobą. - zaczął ciemnooki.
- Kto jej zabroni. - zaśmiał się Luke.
- Ja. - warknął, zaciskając pięść. 
- Pan - wskazał na Justina - gówno mnie obchodzi, przestań się wpierdalać w nie swoje sprawy. - w tym momencie zaczęłam się bać, nie mogę dopuścić do dalszego rozwoju wydarzeń.
- Lepiej cofnij to co powiedziałeś, bo źle się to dla ciebie skończy. 
- Justin przestań! - pisnęłam. - i ty także - wskazałam na Luke'a.
- Nie pozwolę sobie na takie odzywki bezczelnych gówniarzy jak wy w miejscu, którym pracuję. - podniósł głos, poczułam jakiegoś rodzaju ukłucie w żołądku. Naprawdę zraniło mnie to co powiedział. Nagle Luke uderzył pięścią w twarz Justina. Na co ona odpowiedział tym samym. Nie umiałam ich opanować, to działo się za szybko. Krzyczałam, rozdzielałam ich i nic. Oni dalej toczyli swoją bójkę. Wreszcie przestali i sapali ze zmęczenia. Podeszłam do bruneta i ukucnęłam przy nim, widać było, że mocno dostał od Justina. Po policzku spłynęła mi łza, bo wiedziałam, że to moja wina. Byłam tak bardzo wkurzona na swojego lekarza, że sama miałam ochotę mu przywalić. Jak z dnia na dzień może się zmienić. Nie mogłam tego pojąć. I właśnie on wtedy wstał z trawnika i splunął koło nas. Obrzydzał mnie, jak on może być lekarzem. I do tego moim. 
Porozmawiałam z moim byłym chłopakiem, pomogłam wyjść z parku. Pod koniec zapewnił mnie, że sobie poradzi i żebym się nie martwiła. Wróciłam do szpitala i wparowałam do swojej sali. Cała się gotowałam, jak mógł? Zachował się jakby miał 17 lat, był nastolatkiem i miał swoje humory, ale on jest dorosłym człowiekiem, powinien myśleć. Zawsze starałam się słuchać innych, bo byłam głupia, no na przykład taki Bieber jest starszym lekarzem powinien dawać przykład, opiekować się mną. A co robi? Bije mojego byłego i wyzywa nas obu, nawet nie wiem dlaczego.
Życie to taki dziwny prezent. Na początku się je przecenia: sądzi się, że dostało się życie wieczne. Potem się go nie docenia, uważa się, że jest do chrzanu, za krótkie, chciałoby się niemal je odrzucić. W końcu kojarzy się, że to nie był prezent, ale jedynie pożyczka. I próbuje się na nie zasłużyć. Im bardziej się człowiek starzeje, tym większym smakiem się musi wykazać, żeby docenić życie. Musi być wyrafinowany, stać się po trosze artystą. Nigdy nie będzie dobrze, ale trzeba się starać o ile się jeszcze wszystkiego nie straciło....Jak w mim wypadku. Życie nie jest niczym innym jak podróżą pociągiem: składającą się z wsiadania i wysiadania, naszpikowanym wypadkami, przyjemnymi niespodziankami oraz głębokimi smutkami… Rodząc się wsiadamy do pociągu i znajdujemy tam osoby, z którymi musimy być zawsze podczas naszej podróży. Oni wysiadają na jakiejś stacji, pozbawiając nas swojej czułości, przyjaźni i niezastąpionego towarzystwa. Jednak to nie przeszkadza, by wsiadły inne osoby, które staną się dla nas bardzo szczególne. Ciekawe jest, że niektórzy pasażerowie, którzy są przez nas najbardziej ukochani, zajmą miejsca w wagonach najbardziej oddalonych od naszego. Dlatego będziemy musieli przebyć drogę oddzielnie, bez nich. Oczywiście, nic nam nie przeszkadza, by w trakcie podróży porozglądać się- choć z trudnością- po naszym wagonie i dotrzeć do nich. Ale niestety nie będziemy już mogli usiąść przy ich boku, ponieważ miejsce to będzie już zajęte przez inną osobę. Nie ważne, ta podróż właśnie tak wygląda: pełna wyzwań, marzeń, fantazji, oczekiwań i pożegnań…
I żeby ją przeżyć nie wolno stać  w miejscu, można zwalniać ale nigdy się nie zatrzymuj.
Muszę iść dalej...

Justin's POV


Nie mogłem uwierzyć co właśnie się stało, jak mogłem być taki bezmyślny. Chociaż jedyne czego żałuję to zranienia Jas, ten gnój zasłużył na obicie mu mordy. Wszystko spieprzyłem. Czemu nie mogłem pomyśleć, zapanować nad emocjami, ugh. 

Chwyciłem ze stolika butelkę alkoholu. Potrzebuję tego, bardzo tego teraz potrzebuję. To zawsze oczyszcza mnie od zmartwień, relaksuje. Sam nie wiem dlaczego tak bardzo zależy mi na zdaniu Jasmine, niby jest tylko pacjentką a jednak kimś więcej. Chciałbym z nią rozmawiać bez końca, patrzeć na jej nieskazitelną, piękną twarz. Jak na razie pewnie nie chce mnie znać.Zawsze jak próbuję coś zdziałać w jej kierunku, po prostu zawalam. Jakbym miał jakiegoś pierdolonego pecha. 
Zdjąłem fartuch, odłożyłem zbędne rzeczy do szafek i wyszedłem z gabinetu. Kierowałem się do gabinetu lecz coś a raczej ktoś mi przeszkodził. Ordynator zatrzymał mnie na środku korytarza.
- Um, mam jedną sprawę do pana....A mianowicie chodzi o Jasmine Adams. - westchnął, czułem, że coś jest nie tak.
- Co się stało? - trochę się poddenerwowałem, martwiłem się o nią.
- Jest teraz u psychologa, kiedy wróci chciałbym żeby pan z nią porozmawiał i poświęcił więcej czasu leczeniu. Jak pewnie pan wie niedawno matka Jasmine zostawiła ją....
- Co? - zaszokowało mnie to, jak mogła ją zostawić?
- No właśnie.... I do tego panna Adams nie ma nikogo innego z bliższej rodziny, szukaliśmy w dokumentach i nic. - westchnął zrezygnowany. Nie mogłem w to uwierzyć, ona została teraz sama. Ma dopiero 18 lat a ma tylko siebie. 
- Okej, porozmawiam z nią, zaopiekuję się. - uśmiechnął się do mnie i poklepał po plecach.
- Powodzenia. - po tym oddalił się i zniknął z pola widzenia. 
Natomiast ja wyszedłem z budynku i usiadłem na drewnianej ławce koło lasku. Wciągnąłem i wypuściłem głośno powietrze. Miałem wszystkiego dość, to nie dla mnie. To dla mnie za trudne, nie wiem czy poradzę sobie z tą dziewczyną. Zaczynając swoją karierę lekarza nie spodziewałem się, że spotkam na swojej drodze właśnie taką osobę jak Jasmine. Jest strasznie trudna do rozgryzienia ale wiem, że gdzieś w środku ona pranie czułości u troski drugiej osoby. Ciągle myślę o niej, że zapominam o sobie, może ja jestem podobny. Zawsze odpychałem pomoc drugiej osoby, nigdy nie chciałem litości. Właśnie dlatego nikogo przy mnie już nie ma. Nikt mnie nie chce. Nie przejmuje się tym jakoś specjalnie. Jestem dorosły, przyzwyczaiłem się do tego, zawsze byłem tym drugim, zawsze mną pomiatano. teraz jest inaczej, nie pozwalam sobie na takie obelgi. Ale także nie pozwalam sobie na zbliżenie. 

Zerkając na telefon zauważyłem, że jest już pora wracać. Wstałem z ławki i wszedłem do szpitala. Od razu poszedłem w kierunku sali mojej pacjentki, musiałem z nią porozmawiać. Kiedy otworzyłem drzwi zauważyłem pustkę. Nic więcej.Zdziwiłem się ponieważ z tego co wiem powinna już wrócić od psychologa. Moją uwagę przykuł jeden element. Szafa. Była uchylona, na wieszakach nie było jej bluz, kurtek. Wypisali ją? Nie mogli bez mojej zgody a jeśli nawet, jest stan nie był wystarczająco dobry. Szybkim krokiem powędrowałem do gabinetu ordynatora. Bez pukania po prostu wszedłem zdyszany.

- Wypisali Jasmine? - zapytałem szybko.
- Co? Nie, powinna teraz być w swojej sali. Właśnie skończyła wizytę u psychologa. - sparaliżowało mnie, to nie mogło się zdarzyć. Nie mogła tego zrobić.

Uciekła.






Hej, wiem, że pewnie krótki ale niestety nie potrafiłam napisać dłuższego,
 ponieważ właśnie w tym momencie chciałam zakończyć. 
dhjsjsfidfh ma już tak świetny plan na dalsze rozdziały!
I tak wgl. jak dodaję częściej rozdziały to mało osób komentuje, a jak rzadziej to więcej.
No nie motywujcie mnie do dodawania rozdziałów rzadko haha

Mam nadzieję, że wam się podoba rozdział :)
* via."Oskar i Pani Róża" 

+ pytajcie o co chcecie ----> ask.fm/S_wag



26 komentarzy:

  1. Cudo! Jakie emocje <3

    OdpowiedzUsuń
  2. xhjakdfhsdhfdsk jezu cudowny rozdział! *0*
    czekam na nn ;3
    @kidrawhxo

    OdpowiedzUsuń
  3. Jezu swietny, glupia babo dodawaj szybciej... motywujemy cie sercem, a nie komentarzami, kocham tego bloga. O jezu chce jak najszybciej nastepny!!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Awww jaki super
    Boze Jasmine co ty zrobila?
    Mam nadzieje ze ja Bieber znajdzie :))
    I chce jak najszybciej kolejny, teraz juz!

    OdpowiedzUsuń
  5. idealny *______________________*

    OdpowiedzUsuń
  6. kocham ♥♥♥ czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  7. AWFOWKEOPGAKMERODLGMAERKLGMAEORKGAOLDVFDLDLVDLFMVKFKFKFMBPFJBIOAEJBRazstXCUFVGHNJL;,JNIHGYVFTCDRXSCGFMKLMHJUYGVFTCDRXCFVGHJ,L;MJHUYGVTFRGHJMKLHUTRFDEFHJNMKLHYTRFD *___________________*
    Po pierwsze zacznę od tego, jak świetnie, mega, zajebiście, idealne, fantazyjnie, dokładnie, super! Porównałaś życie do takiego jadącego pociągu.. Jak to wszystko tłumaczyłaś.. Czytając Twój rozdział, mam wrażenie, że w prawdziwym życiu w stu procentach bym się dogadywała. Sądzę dokładnie to samo!
    Po drugie, nie wiem, czy wiesz.. Ale uwielbiam, gdy faceci biją się o dziewczynę.. Nie oszukujmy się dr. Bieber był zazdrosny, jak i Luke :3
    Uwielbiam to! A w tym rozdziale było to zawarte :3
    Omg.. Uciekła?! Jezusie przenajdroższy, tego się nie spodziewałam!
    Ale gdzie, co, jak, kiedy?!
    Kurczę, dawaj już następny!
    Czekam z niecierpliwością<3
    ~ Drew. ♥
    http://glow-in-your-eyes-enlighten-my-world.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo podoba mi się ten blog, ale uważam że za mało jest Justina i Jasmine a więcej fantazjowania i opisywania jakiś rzeczy i to nudzi. Gdyby działo się coś więcej byłoby ciekawiej na razie jest nudno a szczerze najlepsze momenty są wtedy gdy cos się dzieje wokół Justina i Jasmine. Proszę postaraj się w następnym rozdziale i nie pisz czegoś typu że było tam ładnie, można odpocząć, oderwać się od rzeczywistości itp. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. pisze się via, haha! :) Fragment mojej kochanej książki: Oskar i pani róża, jejku kochałam to ff, ale teraz jeszcze kocham Ciebie, taki podjar ewufhfehuweiuwe, super rozdział! x
    @irwinxangelx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oh, wiem haha Nie myślałam o tym, także uwielbiam tą książkę jshbfdsf Następnym razem postaram się dać via. Ale to trochę trudne bo ja te cytaty mam zapisane w pamiętniku i po prostu nie wiem, który jest z czego, zapisuje te, które mnie inspirują i jakoś nie patrzę na autorstwo :)

      Usuń
  10. Super rozdział : )
    http://i-wanna-be-with-you-baby.blogspot.com

    Zapraszam : )

    OdpowiedzUsuń
  11. Cudowny rozdział <3 Już nie mogę doczekać się kolejnego ♥♥♥♥Strasznie podoba mi się fabuła jest taka orginalna.Straciłam na przeczytanie całego twojego opowiadania (tego co na razie napisałaś 1,5 godziny,ale nie żałuje to opowiadanie jest cudne ♥♥♥ Życzę wenny

    OdpowiedzUsuń
  12. Cooo? Tego się nie spodziewałam xd czekam na next !! :) /@_TommoKiss

    OdpowiedzUsuń
  13. coooo?ten koniec*_*świetnie, ale tego sie nie spodziewalam
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń
  14. świetny rozdział .<3 ta bójka.. ta perspektywa Justina.. on coś czuje do Jas <3
    ale kurde, jak to uciekła? :( mam nadzieję, że szybko ją znajdą. no i że Justin się ogarnie i między nim i Jasmine będzie okej :)

    @saaalvame

    OdpowiedzUsuń
  15. W końcu można zobaczyć co czuje Justin. Jestem strasznie ciekawa co się wydarzy dalej. Rozdział jest genialny. Czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  16. Coraz bardziej irytuje mnie dr Bieber. Był taki lekkomyślny bijać Luke'a. A uciekając od problemów od razu sięgnął po alkohol. Teraz martwię się o Jasmine. Gdzie ona uciekła? :(

    OdpowiedzUsuń
  17. Dr. Bieber zazdrosny ^^ kocham nie mogę doczekać się następnego <3

    OdpowiedzUsuń
  18. super :) Dodaj szybko nn

    OdpowiedzUsuń
  19. Cudoo <3 Justin powinien sie wziasc w garsc :) Mam nadzieje ze pomoga sobie nawzajem <3

    OdpowiedzUsuń
  20. Naprawdę fajnie piszesz, podoba mi sie fabuła i ogólnie styl pisania ale zdarzają się małe błędy, ale to pomińmy haha chodzi mi głównie o to że w niektórych scenach są niejasności i czasami trudno się w tym połapać ;) musisz troszkę popracować, takie moje zdanie, ale tak to naprawdę świetnie:))

    OdpowiedzUsuń