Ważna notka na dole!
Torba coraz bardziej była uciążliwa dla mojego ramienia. Ze zdenerwowania, rzuciłam ją na ziemie i usidłam na krawężniku. Miałam dość. Szlajam się po tych ulicach już chyba z 3 godziny i nic. Nikt kurwa nie chce dać mi noclegu, wszystko zajęte. Jak na złość. Ułożyłam łokcie na kolanach i podparłam głowę o dłonie. Byłam wykończona. Sięgnęłam do torby po picie i odkręciłam zakrętkę. Dobrze jest poczuć smak wody. Wstałam i szłam dalej, w końcu muszę coś znaleźć. Weszłam chyba już do ostatniego możliwego motelu w tym mieście. Za ładnie nie było, aczkolwiek spokojnie, nie tak jak u innych.
- Dzień Dobry! - Zawołałam, tym samym budząc mężczyznę przy recepcji.
- Oh, dzień dobry. - Odpowiedział zaspany.
- Jest może wolny pokój?
- Tak, oczywi... - Nie dokończył, ponieważ jego telefon zaczął dzwonić. Nie ma, kiedy rozmawiać? W końcu w robocie jest! Nagle usłyszałam coś, co mnie przestraszyło. "Siema Bieber”, Co? Jak to możliwe? No tak tylko jak mogę mieć takiego jebanego pecha. Szybkim krokiem wyszłam z tej kanciapy i biegłam jak najdalej. Nie mógł mnie znaleźć. W sumie mam prawie 18 lat. Po co by mieli mnie szukać. Jednej hipokrytki mniej.
Nagle wpadłam na coś twardego a raczej kogoś.
- Patrz jak chodzisz koleś. - Wkurzają mnie tacy przechodni.
- To ty lepiej uważaj na słowa kotku. - Znałam ten głos.
Nie.
Proszę nie.
Przede mną stał sam Justin Bieber. Czasem mam go dosyć, zawsze jest, kiedy go nie potrzeba. On także odwrócił się do mnie, i widać było, że od początku wiedział, na kogo wpadł, a raczej planował wpaść.
- Czego chcesz? - Warknęłam.
- Może milej? Chyba zapominasz, że jestem twoim lekarzem.
- Już nie. - Uśmiechnęłam się fałszywie. Podszedł do mnie bliżej z wyrytą złością na twarzy.
- Słuchaj szukałem Cię zbyt długo, żeby teraz wysłuchiwać twoich pretensji - warknął. - A teraz grzecznie wracamy do szpitala. - Wywróciłam oczyma. Nie będzie mną dyrygował.
- Nie. - Powiedziałam stanowczo. Widać było, że jeszcze bardziej go złoszczę.
Nagle on tak po prostu przywarł mnie boleśnie o ściany i złączył nasze czoła.
- Jasmine Rose Adams! W tej chwili mnie posłuchaj! - Boże. Na jego ustach nie było złości a raczej rozbawienie i cwaniacki aczkolwiek ukryty uśmiech. I ten głos. Usta. Wszystko. On na mnie źle działa, a do tego ta myśl, że to tylko mój lekarz... Gdybym go nie znała, myślałabym, że chce mnie przelecieć. - Jas, o czym ty myślisz. - Skarciłam się w myślach. Ale chwila...
- Skąd znasz moje drugie imię? - Zapytałam zdziwiona. Ciemnooki nagle wybuchnął śmiechem, niekontrolowanym. Zbłaźniłam się. Na mojej twarzy od razu pojawił się wielki rumieniec, zakryłam twarz włosami i skierowałam ja w dół. Szatyn ściszył swój śmiech, ale nie przestał chichotać.
- Jasmineee pokarz się. - I wtedy coś wywnioskowałam
Był pijany.
Moja twarz przybrała koloru bladego, a ja się wściekłam. Znowu to zrobił, czy on nie ma umiaru.
- Piłeś! - Krzyknęłam, na co podskoczył, albo raczej zrobił to przez czkawkę. - Znowu, po co Ci to? - Zapytałam. Zachowuje się jak pijak, ile można pić i do tego w pracy, bo jeszcze ma swoja zmianę z tego, co wiem.
- Ja? Nie. - Zaśmiał się. - Dobra, ale tak na poważnie, to tylko trochę, nie jestem pijany mała. - Tak jasne.
- I mam Ci wierzyć?
- Powinnaś, a teraz wracamy do szpitala. - Powiedziała już stanowczym głosem, co mi się nie podobało, wolałam go tego wyluzowanego. Albo raczej po prostu żeby był przy mnie...
- Nie chcę. - Szepnęłam, byłam tym wszystkim zmęczona, nie chciałam tam wracać.
- Musisz, przecież wiesz, że nie jesteś w pełni zdrowa.
- Wiem, ale.... Ja po prostu, chociaż raz chciałabym odpocząć, odpocząć od tego szpitala, tego tłoku. - Powiedziałam smutna, nie, nie udawałam. Na prawdę miałam dość.
- Tam? - Wskazał na motel. - Tam jest jeszcze gorzej mała. - Powiedział, z małym uśmiechem.
- Może... - Westchnęłam. - Wole już spać na ulicy niż w szpitalu, a i jeszcze nie nazywaj mnie "mała" Mówię serio. Nie lubię tego. - Zaśmiał się na mój komentarz.
Widziałam, że nad czymś myśli. Ciekawe, nad czym, może o mnie? Nie, to nie możliwe, on pewnie ma dziewczynę, jak nie żonę. Ciekawe ile ma lat? Za dużo chcę wiedzieć, ale to oznacza tylko, że chcę go bardziej poznać. Może ma dzieci? Nie, raczej byłby bardziej odpowiedzialny, nie pił by tyle. Chciałabym mu zadać tyle pytań. Może kiedyś...
- Wiesz....Możemy iść do mnie, ale nie wiem czy się zgodzisz. Możesz się czuć skrępowana.. - Czy on proponuje mi nockę u siebie, mój własny lekarz. Wow, każda by o tym marzyła, ale to jestem ja. Czuję się doceniona, aż miałam ochotę uśmiechnąć się i położyć sobie rękę na sercu.
Przydałby mi się psycholog.
O czym ja myślę. Boże, muszę o nim zapomnieć, bo inaczej zwariuje. - On jest od ciebie 2 razy starszy dziewczyno! - Mój umysł znowu się odezwał. A teraz lepiej podejmę decyzję. Okej..
Tak
Nie
Tak
Nie
Tak
Nie
Tak
Nie
Co?
Oczywiście, że tak!
- Tak. - Odpowiedziałam szybko. Uśmiechnął się, nawet za bardzo jak powinien. Odwzajemniłam uśmiech i ruszyłam za nim do samochodu. Usiadłam na swoim miejscu, i zapięłam pasy.
Przez cała drogę nie odzywaliśmy się do siebie tylko czasem spoglądaliśmy wzajemnie. Ta cisza nie była przyjemna, wręcz przeciwnie. Chciałam jak najszybciej dojechać do jego mieszkania, miałam dość tej jazdy. I wreszcie . Przede mną stała wielka willa. Dobra, nie spodziewałam się czegoś takiego. Była cudowna. On tu mieszka sam? W takim wielkim budynku. Na pewno ma rodzinę. Musiałam zapytać.
- Um, wiesz ja nie chce przeszkadzać, więc jeśli mieszkasz tu z swoją rodziną. Ja nie powinnam...
- Nie, mieszkam tu sam. - Zaśmiał się z mojego zakłopotania.
- Oh, jak sobie radzisz? Taki wielki dom.
- Jakoś idzie, wchodź. - Wskazał na drzwi. W środku był jeszcze piękniejszy, a jednocześnie przytulny. Było wspaniale. Nie był pusty, zimny. Wszędzie myły kolory, kominki, poduszki. Mogłam tutaj spać nawet na podłodze. Mogę o takim mieszkaniu tylko pomarzyć, i do tego tak cudownie zaprojektowanym.
- Podoba się?
- Jest cudownie, na początku myślałam, że będzie to wielki dom, lecz pusty, no wiesz...
- Tak wiem, nie lubię takiego czegoś, dlatego uporządkowałem go w taki sposób.
- Jesteś świetnym projektantem. - Pochwaliłam go.
- Dziękuję. - Zaśmiał się razem ze mną. Nigdy bym się nie spodziewała, że będę się tak dobrze dogadywać z lekarzem, po tych wszystkim incydentach.
Justin oprowadził mnie po całej willi, opowiedział mi o niej wszystko. Co do każdego szczegółu. Rozmawialiśmy bardzo długo, o wszystkim. Mieliśmy tyle tematów i pytać, dużo się o nim dowiedziałam. Byłam tylko jednego jeszcze bardzo ciekawa, zauważyłam, że praktycznie wszędzie były barki z alkoholem. Było tego pełno. A kiedy zaczynałam ten temat on mnie unikał. Nie mam pojęcia, o co chodziło...
*
Była już noc, ale nie byłam zmęczona. Chciałam z nim rozmawiać, oglądać te cholerne filmy wieczność. Świetnie mi się spędzało z nim czas. I trzeba być wielkim przyjacielem i mocnym przyjacielem, żeby przyjść i przesiedzieć z kimś całe popołudnie tylko po to, żeby nie czuł się samotny. Odłożyć swoje ważne sprawy i całe popołudnie poświęcić na trzymanie kogoś za rękę. Nie miałam wielu przyjaciół, w sumie nigdy nie miałam prawdziwego. Teraz po prostu myślę, że Justin może nim być, mimo, że jest moim lekarzem. Jeśli potrafisz spędzić z kimś pół godziny w zupełnym milczeniu i nie czuć przy tym wcale skrępowania, ty i osoba ta możecie zostać przyjaciółmi. Jeśli zaś milczenie będzie wam ciążyło, jesteście sobie obcy i nie warto nawet starać się o zadzierzgnięcie przyjaźni. Lubię na niego patrzeć, do niego mówić, śmiać się. Lubię z nim po prostu spędzać czas, i teraz to zrozumiałam. Jak na razie tylko on jest przy mnie, może nie znam go długo, może jestem naiwna? Ale chcę żeby został przy mnie dłużej. O wiele dłużej i mam nadzieję, że nie będę tego żałować. Czasami wydaje nam się, że mieszka w nas dwóch różnych ludzi. Jeden, który wszystko doskonale czyni i tego człowieka prezentujemy światu. Jest też i ten drugi, którego się wstydzimy, i tego ukrywamy.
W każdym człowieku istnieje coś takiego jak wewnętrzny dysonans i niespójność. Każdy chciałby być dobry, a jedynie dokonuje czynów, których sam często nie rozumie. Dlaczego tak jest? Dlatego, że człowiek nie jest, Bogiem, nie jest też aniołem, ani jakąś nad istotą, a jedynie małym pielgrzymem w długiej, dalekiej drodze swojego życia. Własne słabości czynią go wyrozumiałym i łagodnym w stosunku do innych. Ktoś, kto jest bezkrytyczny wobec samego siebie, będzie twardy i niezdolny wczuć się w innych. Nie będzie umiał nikogo pocieszyć, dodać odwagi i wybaczyć. Szczęście i przyjaźń tkwią tam, gdzie ludzie są wrażliwi, łagodni i delikatni w słowach, i wzajemnie kontaktach. Ja sam nie wiem, kim jestem, chyba właśnie tymi dwoma osobami. Ale mam nadzieję, że ktoś kiedyś zaakceptuje moje zachowanie. Nie zostało mi nic więcej jak tylko nadzieja.
Nie mam już nic.
Ani nikogo.
Szatyn widząc moje zamyślenie spojrzał na mnie. A ja na niego i nasze spojrzenia się spotkały. Jak nic więcej tylko my. Przybliżył się do mnie i pogłaskał po policzku.
- Co jest? - Uśmiechnął się blado.
Pokręciłam głową z małym uśmiechem. Położyłam jedną rękę na jego barku i sunęłam wzdłuż. Potem znowu na niego spojrzałam, ale coraz głębiej. Sama nie wiedziałam, dlaczego to robię, dlaczego on to robi. Jesteśmy jak dwa różne światy. On powinien się mną opiekować, jako lekarz, a ja jestem tylko jego pacjentką. Nie chciałam teraz nad tym rozmyślać, ale nie chciał mi ten temat wyjść z głowy. Wreszcie on się przysunął i nasze usta się muskały. Powinniśmy się odpychać, ale jednak jakaś siła nas przyciągała. Jak magnez. Złożył mały pocałunek, a ja wiedziałam, że to właśnie tak się zacznie. Ale nie koniecznie, właśnie tak się skończy...
Życie pisze różne scenariusze, przygody a mi właśnie dał taką. Nie koniecznie dobra, ale jak się skończy? Może czeka mnie coś dobrego? Wiedziałam jedno, teraz nie jest czas na szczęście, jeszcze nie teraz.
I właśnie się stało.
Nie mogłam zatrzymać mojego opętanego kaszlu. Bólu brzucha. Słyszałam Justina, ale nie wyraźnie.
Wiedziałam, że to jeszcze nie czas na szczęście...
Macie i 8 rozdział.
I nie zbyt miła wiadomość.
Następny rozdział nie pojawi się już w tym miesiącu.
Wyjeżdżam :c
Ale wynagrodzę wam to :)
Może akurat tam wpadnę na jakiś świetny pomysł, kto wie.
Do zobaczenia!
+ ask.fm/S_Wag
Proszę, żeby każdy do skomentował, ponieważ chcę znać waszą opinie.
Czy akcja dzieje się za szybko czy za wolno, chciałabym wiedzieć jak by wam się lepie czytało.
Proszę, chcę znać waszą opinie :)
To dla mnie ważne!
Proszę, żeby każdy do skomentował, ponieważ chcę znać waszą opinie.
Czy akcja dzieje się za szybko czy za wolno, chciałabym wiedzieć jak by wam się lepie czytało.
Proszę, chcę znać waszą opinie :)
To dla mnie ważne!